www.LOMIANKI.INFO – LOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-KULTURALNY

www.LOMIANKI.INFO
ŁOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-BIZNESOWY

A imię jego…

„Echo”” rozmawia ze Stanem Borysem – obecnie mieszkańcem Łomianek.

Po prawie 30 latach zdecydował się Pan wrócić do Polski. Wybór padł na podwarszawskie Łomianki – skąd taka decyzja? Czy osiedlił się Pan tu na stałe?
– Wyjechałem do Ameryki na stałe, nie licząc na to, że kiedykolwiek powrócę. Bardzo trudno jest wracać po 30 latach. Jednakże zostawiłem otwarte wrota Golden Gates, aby móc tam powracać wtedy, kiedy chcę. Wracam szczególnie, żeby się ogrzać, bo uwielbiam ten gorąc Nevady, w którym żyję w Las Vegas. Łomianki wybrałem, bo jest tutaj blisko rodzina, a uroki Puszczy Kampinoskiej to też zaleta.

Porozmawiajmy o planach koncertowych. Czy planuje Pan koncert w Łomiankach?
– Mieszkańcy często mówią, że przyjeżdżają tu inni artyści, a kiedy nasz sąsiad wystąpi? Otóż mam dla nich dobrą wiadomość: 28 października odbędzie się w ICDS koncert z moją nową grupą: „”Imię Jego 44″”.

Grupa „”Imię Jego 44, to całkiem nowy projekt. Czy mógłby Pan opowiedzieć o nim naszym Czytelnikom?
– Chłopcy, z którymi obecnie gram, pochodzą z Wrocławia. Są to młodzi muzycy, najmłodszy gitarzysta ma 20 lat. Są bardzo sprawni, nastąpiło duże porozumienie między nami. Oni też wierzą, że muzyka to również inteligencja i sens. Kiedy występowałem sam, w każdym mieście na moich koncertach angażowałem 25 dziewcząt, które uczyłem, co mają robić będąc ze mną dwie godziny na scenie. Był to ciekawy i zaskakujący eksperyment. Z muzykami i chórkiem, z którym wystąpię w Łomiankach, to też ciekawe spotkanie w sferze muzykowania bez granic. Muzyka naprawdę łączy pokolenia. Najważniejsze, żeby pracować z sercem i rozumieć się. Poruszamy się wspólnie w obrębie takich gatunków, jak hard rock, rock and blues, symphonic rock.
Moje piosenki, nagrane w Ameryce ze światowymi muzykami, nie odbiegają w ich wykonaniu od pierwowzoru. Moje amerykańskie przeboje dają dużą porcję energii, a moje stare piosenki przybrały nową twarz.

„”Imię Jego 44″” – brzmi tajemniczo, skąd taka nazwa?
– Nazwa ta jest moim pomysłem. Zależało mi na tajemniczości i na polskim brzmieniu. W połowie lat 60-tych, gdy nazwałem zespół, w którym byłem solistą, po angielsku – Blackout – trzeba było chodzić do KC tłumaczyć, co to za stwór. Teraz, kiedy dziura w murze jest przebita, wszystko wolno, ale ja tę dziurę przebiłem wówczas, kiedy nie było wolno. Myślę, że kontrowersja „”Dziadów”” wywarła na mnie wpływ. Poetyczność i metafora dalej napawa tajemnicą, prowokuje pytania, co to za imię to „”czterdzieści i cztery””, co za metafora, do czego ta przenośnia, czy to sam Stan Borys czy tylko jego duch? Kim jest 44? W połączeniu z tą muzyką, z tym zespołem, z tymi muzykami, dla mnie ma to jakąś wspaniałą wartość. Czy dalej Mickiewicz jest dla nas ważny? Czy można zabić tak okrutnie szarą codzienność i to tak niemodną obecnie poezją w połączeniu z muzyką rock? Inni powiedzą: a dlaczego nie nazwałeś zespołu tak, jak wszyscy teraz w Polsce – po angielsku, np. Shaggy Buggy Baggy? Im więcej takich nazw tym mniej wiadomo o co chodzi, tym mniej się pamięta. Ale ja mam to już z tyłu, za mną. Przebrnąłem już granice bezsensu.

Wróćmy na chwilę do najbliższego koncertu. Jakie piosenki usłyszymy? Czy będą to stare hity, takie jak „”Anna”” czy „”Jaskółka uwięziona””, czy też nowe utwory?
– Niechętnie mówię o tym, co też to ja zrobię, niechętnie zdradzam. Nie ma wtedy zaskoczenia, prawda? Wielu mówi dużo w wywiadach, a potem wychodzi z tego mała pestka. Chciałbym tego uniknąć. Czuję się dobrze – zaśpiewam fragmenty z płyty „”Niczyj””, z płyty „”… piszę pamiętnik artysty””, również niektóre piosenki amerykańskie, które dla mnie były codziennością oraz piosenki, na które publiczność czeka, tzn. te, które się ze mną kojarzą, ale kojarzą się też ze wspomnieniami publiczności. To odmładza. Dzięki nowej oprawie muzycznej muzyków i chórku z grupy „”Imię Jego 44″”, mają one teraz dużo większą energię. Ta energia zawsze udziela się publiczności. Przedstawię fragmenty moich dokonań w musicalu, widowiskach i teatrze.

Wiem, że interesują Pana formy parateatralne, magia i widowiskowość – czy na koncercie w Łomiankach będziemy je mieli okazję zobaczyć?
– W każdym moim przedsięwzięciu artystycznym jest miejsce na symbolikę, teatralność, magię i tajemniczość. Wolę, jak publiczność interpretuje sama, niż mam jej wyłożyć kawę na ławę. Dopiero wtedy następuje symbioza pomiędzy dawcą a odbiorcą.
Zorganizowanie takiego koncertu to duże wyzwanie, również finansowe. Z tym są zawsze trudności, bo sala, muzycy, aparatura, światła, reklama, to wszystko kosztuje. Dochód z biletów nigdy nie pokrywa kosztów. Ceny biletów musiałyby być takie, jak w Ameryce. Bez pomocy mecenasów sztuki i sponsorów będzie trudno.

Z jakim przyjęciem spotykają się dzisiaj Pana dawne utwory? Kto przychodzi na koncerty?
– Przychodzą całe rodziny. Dostaję także maile od młodych ludzi z pytaniami o moje dawne piosenki. Ostatnio dziewięciolatek pytał, o czym jest „”Jaskółka uwięziona””. Starsi zaś piszą, że na tych piosenkach się wychowali.

Jakie są dalsze plany artystyczne?
– 5 listopada odbędzie się w rzeszowskiej Filharmonii koncert jubileuszowy – na 45-lecie mojej pracy twórczej. Bo tam, w Rzeszowie, wszystko się zaczęło. Planuję też w najbliższym czasie wydanie tomiku swojej poezji.

Słyszałam, że pasjonuje Pana joga.
– Tak, od lat żyję w jodze – to mój sposób na życie. A żeby życie było lżejsze, dźwigam ciężary w klubie Odnova w Łomiankach.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Milena Zawiślińska

A imię jego...

KOMENTARZE UŻYTKOWNIKÓW LOMIANKI.INFO

Komentarze zamieszczane na portalu są opinią użytkowników.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *