www.LOMIANKI.INFO – LOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-KULTURALNY

www.LOMIANKI.INFO
ŁOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-BIZNESOWY

Jeden z Jazłowieckich…

Rotmistrz dyplomowany Stanisław Łubieński (1906-1939)

„Nazwiska poległych w obronie niepodległości kraju powinny być wyryte w granicie, wykute w brązie na tablicach narodowej pamięci i stać się budującym przykładem dla współczesnych i przyszłych pokoleń(…). Ich nazwiska to historia dziejów ojczystych. Nie ma dziś bowiem większego dostojeństwa w Polsce i większej chwały nad śmierć w obronie Jej Niepodległości”.
Te słowa generała Romana Abrahama, dowódcy Grupy Operacyjnej Kawalerii, która w 1939 r. walczyła w Puszczy Kampinoskiej, skierowane do żołnierzy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich z okazji 25 rocznicy szarży pod Dąbrową i Wólką Węglową, powinniśmy pamiętać, gdy odwiedzając groby naszych bliskich, przechodzić będziemy obok licznych mogił żołnierskich znajdujących się na naszym cmentarzu w Kiełpinie.
Jedna z tabliczek na zbiorowej mogile tuż przy pomniku lotników amerykańskich, z jego prawej strony, informuje, że w tym miejscu został pochowany „rotmistrz Stanisław Lubiński”. W rzeczywistości chodzi o rotmistrza dyplomowanego Stanisława Łubieńskiego, oficera 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, a w kampanii wrześniowej – oficera operacyjnego sztabu Podolskiej Brygady Kawalerii.
Gen. Abraham pisze o nim następująco: „Bohaterski żołnierz, wybitny oficer sztabu Podolskiej Brygady Kawalerii o wysokich kwalifikacjach dowódczych. Jego niezłomna energia i duch bojowy udzielały się oddziałom brygady. Przedstawiłem go do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari V klasy”.

Lata młodzieńcze
Leżą przede mną akta personalne rotmistrza, zachowane w zbiorach Centralnego Archiwum Wojskowego. Z metryki urodzenia, sporządzonej w języku rosyjskim przez administratora parafii Mierzyce koło Wielunia wynika, że urodził się 13 grudnia 1906 r. w majątku Łaszów należącym do hrabiego Edwarda Łubieńskiego. Jego matką była młodziutka, 17-letnia wówczas, żona hrabiego – Teresa, de domo Skarżyńska.
O Teresie Łubieńskiej, którą z Pułkiem Jazłowieckim złączyły potem więzy prawdziwej i dożywotniej przyjaźni, tak oto napisano w historii pułkowej, wydanej w 1988 r. w Londynie: „Pani Teresa posiadała niepospolite zalety ducha – kryształowo prawy, silny charakter, głęboką niczym niezachwianą wiarę w Boga, połączoną z wielkim patriotyzmem i całkowitym oddaniem pracy charytatywnej i społecznej. Jako wychowanka sióstr niepokalanek miała najgłębszy kult do Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia i właśnie ten kult związał ją z pułkiem, który przelewał krew za klasztor w Jazłowcu, który otrzymał tą zaszczytną nazwę Jałowieckiego i Niepokalaną obrał sobie za patronkę.” W latach 1919-1921 była przewodniczącą komitetu pań powołanego dla ufundowania sztandaru pułkowego, który po wykonaniu swojego zadania przekształcił się w Jazłowieckie Zjednoczenie Koleżeńskie, mające na celu niesienie pomocy byłym żołnierzom pułku w zdobywaniu pracy i opiekę nad rodzinami tych żołnierzy.Nie jest więc zaskoczeniem, że jej jedyny, ukochany syn, choć arystokratyczne pochodzenie dawało mu wiele możliwości, wybrał drogę kariery wojskowej. 1 września 1923 r. rozpoczął naukę w Korpusie Kadetów Nr 2 w Modlinie. Trzy lata później zdał pomyślnie maturę typu matematyczno-przyrodniczego, po której przyjęty został do Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Ukończył ją w 1928 r. – z bardzo wysoką, drugą lokatą (na pięćdziesięciu podchorążych).
W opinii końcowej komendant Centrum Wyszkolenia Kawalerii, pułkownik Zygmunt Podhorski (późniejszy generał), pisał m.in.: „Poczucie honoru – wybitne, (…) siła woli – b. duża (…), materiał na wybitnego oficera”. Akcentując zamiłowanie Łubieńskiego do sportu konnego, ocenił że ma on zadatki na znakomitego jeźdźca. Potwierdził to niebawem sam Łubieński, już w barwach 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich we Lwowie, do którego – jak nietrudno się domyślić – został przydzielony jako świeżo upieczony podporucznik. Wysoka ocena końcowa dawała mu bowiem prawo wyboru pułku. Szkolony we Lwowie przez doskonałego jeźdźca i świetnego instruktora jazdy mjr. Józefa Trenkwalda, na swoim karym „Zeusie” w składzie ekipy pułkowej uczestniczył w licznych zawodach jeździeckich.
Nie zaniedbywał jednak licznych obowiązków służbowych dowódcy plutonu liniowego ułanów. Potwierdzają to roczne listy kwalifikacyjne z lat 1928-1933, w których charakteryzowany jest jako „ zdolny pod każdym względem, doskonały instruktor i b. dobry wychowawca, posiadający b. wielkie możliwości dalszego rozwoju”. Podkreślano jednocześnie, że – choć jest zamożny- żyje tylko z poborów, akcentując przy tym pozytywny wpływ rodziny, czyli matki – bo był i pozostał kawalerem.W 1933 r. został przeniesiony do Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, będąc tam początkowo dowódcą plutonu, a wkrótce potem – co było dużym wyróżnieniem – został adiutantem szkoły. Jego ówczesny przełożony, komendant Szkoły, ppłk Jan Litewski (poległ w 1939 r. jako dowódca 1 Pułku Ułanów Krechowieckich) w okresowych opiniach pisał: „Charakter prawy i silny. Pewny siebie. Trochę zarozumiały, lecz nosi to charakter przepisowy. Wybitnie lojalny. Koleżeński. Usposobienie miłe, wesoły. Fizycznie bez zarzutu”. Istotna była konkluzja, że nie tylko dobrze wywiązuje się z obowiązków, ale posiada też cechy dowódcy bojowego.

Oficer sztabu
W listopadzie 1936 r., po zdaniu konkursowych egzaminów i odbyciu obowiązkowych stażów (m.in. w 4 pułku lotniczym), porucznik Łubieński rozpoczął studia w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie, kończąc ją w 1938 r. jako absolwent XVII promocji. W tym samym roku został rotmistrzem.
Warto zacytować fragment opinii końcowej, jaką 30 grudnia 1938 r. wydał o nim komendant Wyższej Szkoły Wojennej gen. bryg. Tadeusz Kutrzeba: „Posiada głęboką, wrodzoną inteligencję i bardzo duże zdolności. Umysł bystry i lotny. Odznacza się jasnością i prostotą w podchodzeniu nawet do bardzo trudnych zagadnień. (…) Fizycznie wytrzymały, wysportowany. Nerwowo opanowany. Usposobienie pogodne, beztroskie. Raczej typ dowódcy, niż pracownika, zwłaszcza w dziedzinie wykonawczej. Gdy trzeba, a zwłaszcza gdy ambicja jest zaangażowana, jest zdolny do dużych wysiłków, wykazując rozmach, inicjatywę i energię. Natomiast nie lubi szarej, codziennej, mało efektownej pracy (…). Poczucie rzeczywistości b. duże. Gdy chce, potrafi bardzo realnie i bardzo szybko kalkulować. Dzięki żywej wyobraźni przewiduje b. dobrze wszelkie tarcia i umie obmyśleć środki dla zapobiegania im. (…) Posiada duże zdolności organizowania i kierowania pracą w sztabie, wnosząc tempo i dobry nastrój.”Generał, będący – jak się okazuje – nie tylko jednym z najwybitniejszych polskich sztabowców, ale i wytrawnym psychologiem, dostrzegał zresztą i słabsze strony rotmistrza Łubieńskiego, podkreślając, że „przez surowy, życzliwy wpływ wychowawczy można by jeszcze wyplenić w nim te wady, wówczas dzięki nieprzeciętnym zdolnościom, mógłby się stać wybitnym oficerem i dojść do doskonałych rezultatów.”
Ostateczna konkluzja była jednoznaczna: „Nadaje się do pracy w sztabie taktycznym i operacyjnym. Ma dane do zajęcia stanowisk kierowniczych”.

„Wyruszyli konni na te boje krwawe”
Po ukończeniu Wyższej Szkoły Wojennej kpt. dypl. Łubieński został skierowany do sztabu Podolskiej Brygady Kawalerii stacjonującej w Stanisławowie. W jej skład, oprócz 14 Pułku Ułanów, wchodziły 6 Pułk Ułanów Kaniowskich (Stanisławów), 9 Pułk Ułanów Małopolskich (Trembowla) i 6 Dywizjon Artylerii Konnej. Po mobilizacji przeprowadzonej w ostatnich dniach sierpnia 1939 r., jednostki brygady przewiezione zostały w rejon Wrześni, gdzie weszły w skład armii „Poznań”, uczestnicząc w jej składzie w walkach nad Bzurą i w Puszczy Kampinoskiej.
Brak tu miejsca na opis walk brygady, warto jednak przywołać opinię jej dowódcy płk. dypl. Leona Strzeleckiego zamieszczoną w relacji złożonej w Instytucie im. gen. Sikorskiego w Londynie. Pułkownik stwierdza, że brygada „nie była pobitą ani rozbitą w trakcie działań. Tłumaczy to jej wysoki stan moralny i dojście do Warszawy w zwartym związku o wysokich stanach ludzi, koni i sprzętu bojowego.”
Miał w tym istotny udział sztab brygady, a zwłaszcza jej oficer operacyjny, rtm. dypl. Stanisław Łubieński. Oficer 9 Pułku Ułanów, ppor. rez. Lew Sapieha w wydanym po latach dzienniku zanotował pod datą 18 września: „W końcu przyczepiam się do rtm. Stacha Łubieńskiego, I-go oficera sztabu naszej brygady (…) Mam wrażenie, że w ciągłej improwizacji i bałaganie w jakim z konieczności funkcjonować musiało każde dowództwo w tych warunkach, Łubieński był jedynym w sztabie, który o wszystkim pamiętał, wiedział i bez mała decydował”.

Podobny sąd o Łubieńskim przedstawił inny bezpośredni świadek, por. Jan Serwatowski, dowódca plutonu ckm przy dowództwie Podolskiej BK, opisując wydarzenia z 19 września: „Oficer ten, zawsze równy w najtrudniejszych chwilach, umiejący zachować miły uśmiech i wybrać swobodne wyjście z kłopotliwej sytuacji. W dowództwie brygady odznaczał się wielką aktywnością. Mając do niego zaufanie, czym nie był mi dłużnym, zwróciłem się o pozwolenie zakończenia służby przy dowództwie brygady i przejścia do naszego pułku. Rtm. dypl. Łubieński był oficerem wychowanym w 14 Pułku Ułanów i też noszącym tegoż barwy. Bez trudności przychylił się do mojej prośby”.Rtm. Łubieński poległ 19 września pod Dąbrową podczas organizowania natarcia, którego celem było otwarcie drogi do Warszawy. Zapewne przed śmiercią dotarła do niego wiadomość, że jego macierzysty pułk w szyku konnym przebił się do stolicy. Oto przekaz na ten temat pochodzący z książki „Dzieje Ułanów Jazłowieckich” :„Natarcie ma prowadzić oficer pułku, rtm. dypl. Stanisław Łubieński, 1 oficer operacyjny sztabu Podolskiej Brygady Kawalerii. Natarcie ruszy na umówiony znak. (…) Kiedy oczekiwanie na znak do natarcie się przedłuża, rtm. dypl. Łubieński decyduje się na nawiązanie osobistej łączności z punktem dowodzenia grupy. Zostaje ciężko ranny serią z karabinu maszynowego. Dwóch ułanów niesie go na punkt opatrunkowy, w ciemnościach nocy gubią drogę i donoszą go do pierwszych zabudowań Wólki Węglowej. (Ciągle jeszcze przytomny, napisał kilka słów do matki. Gospodarz przyrzekł list doręczyć. Przyrzeczenia dotrzymał. Po kampanii wrześniowej doręczył list pani Teresie Łubieńskiej i wskazał miejsce, gdzie rotmistrza pochował)”.
Pani Łubieńska brała czynny udział w obronie stolicy, a następnie jej mieszkanie stało się jednym z pierwszych lokali konspiracyjnych. Wydana przez konfidenta w 1942 r. trafiła na Pawiak, potem wywieziono ją do Oświęcimia, a następnie do Ravensbrück, gdzie skazana na śmierć w ostatniej chwili została uratowana przez Szwedzki Czerwony Krzyż. Przez cały czas pobytu w obozie koncentracyjnym odznaczała się wielkim hartem ducha, pogodą i życzliwością dla innych więźniarek. Podtrzymywała ich w chwilach zwątpienia swoją głęboką wiarą i wielu z nich pomogła przetrwać. Po wojnie, w Anglii gdzie zamieszkała, poświęciła się całkowicie pracy społecznej, a szczególnie pomocy więźniom obozów hitlerowskich. Zginęła tragicznie w 1957 r., zamordowana przez nieznanego sprawcę na stacji kolejki podziemnej w Londynie. Na jej grobie złożono wieniec o barwach pułku z napisem „Zasłużonemu Przyjacielowi – Ułani Jazłowieccy”.

dr Andrzej Wesołowski

Jeden z Jazłowieckich…

KOMENTARZE UŻYTKOWNIKÓW LOMIANKI.INFO

Komentarze zamieszczane na portalu są opinią użytkowników.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *