Jezioro Kiełpińskie
Jest jednym z najcenniejszych na terenie gminy Łomianki przykładów doskonale zachowanego starorzecza. Położone jest na tarasie zalewowym Wisły, w obrębie Doliny Łomiankowskiej, obszarze o unikalnych w skali kraju cechach oraz wysokich walorach przyrodniczych i krajobrazowych.
Jezioro jest długą na ok. 700 m, wąską rynną o maksymalnej szerokości 80 m i głębokości dochodzącej na jego wschodnim krańcu do 7 m. Wchodzi ono w skład całego kompleksu starorzeczy, połączonych ze sobą za pośrednictwem cieku wodnego zwanego „Strugą Dziekanowską”. Struga, która rozpoczyna swój bieg na podmokłych terenach źródliskowych w obrębie burakowskich ogródków działkowych, została ujęta w system cieków wodnych, łączących jeziora: Ostrowskie, Pawłowskie, Fabryczne, Wiejskie, tzw. „Kaczy Dół” (nieopodal „Wilczeńca”), Kiełpińskie by wreszcie poprzez Jezioro Dziekanowskie i jego śluzę znaleźć ujście do Wisły. Ma ona dla nas wszystkich ogromne znaczenie zarówno jako rezerwuar bioróżnorodności oraz jako niezwykle cenny system retencjonowania wody.
W chwili obecnej system wodny „Strugi Dziekanowskiej” nie działa prawidłowo. Przepływ wody, do niedawna ożywczo wpływający na całą sieć zbiorników wodnych i małych jezior został zakłócony. Wieloletnia nieodpowiedzialna działalność człowieka polegająca na przegradzaniu drogi płynącej wodzie, zasypywaniu przepustów, cieków wodnych i jezior wchodzących w skład systemu, czy wręcz dewastacja środowiska poprzez tworzenie nielegalnych wysypisk śmieci w zbiornikach wodnych i ich otoczeniu, doprowadziła do znacznego obniżenia poziomu lustra wody. Proces ten pogłębiły występujące cyklicznie co kilka lat „okresy suche”. W konsekwencji przyspieszyło to proces zarastania jezior i cieków. Do tego wszystkiego dołożyły się wieloletnie zaniedbania polegające na zaniechaniu prac rekonstrukcyjnych i konserwacyjnych. Zaprzestano oczyszczania strugi oraz wykaszania porastającej ją roślinności.
Mimo tych zaniedbań jezioro nadal pozostaje w ścisłej więzi hydrologicznej z Wisłą. Widać to bardzo wyraźnie po długotrwałych intensywnych opadach deszczu lub utrzymujących się przez dłuższy czas wysokich poziomach wody w Wiśle. Dla przykładu po powodzi z 2010 r i towarzyszących jej wysokich stanach wód, zbiorniki i cieki w systemie „Strugi Dziekanowskiej” wypełniły się wodą do stanu porównywalnego z latami 1980-90. Opisane wyżej negatywne tendencje można jeszcze zatrzymać. Trzeba jednak niezwłocznie wdrożyć proces rewitalizacji strugi. Jest to inwestycja znacznie bardziej potrzebna niż np. kolejny stadion piłkarski, który nie dość, że pochłonął wielomilionowe środki z budżetu Łomianek, to przyczynił się do dewastacji jednego z przyległych do niego starorzeczy, w którym jeszcze niedawno żyły traszki i kumaki, objęte ochroną gatunkową.
O Jeziorze Kiełpińskim możemy śmiało mówić jako o perle, wśród wielu, atrakcyjnych przyrodniczo i krajobrazowo części gminy Łomianki. Przeprowadzone badania naukowe wykazały, że zbiornik ten wykazuje wyjątkową zdolność do samooczyszczania swych wód. Dodatkowo, mimo silnej presji jakiej jest poddawany od wielu lat, ciągle zachowuje on cechy bardzo zróżnicowanego biologicznie środowiska o cechach naturalnych. W wielu wypadkach możemy tu mówić śmiało o szczególnych, a nawet unikalnych walorach przyrodniczych.
Z tych względów, zarządzeniem Ministra Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych z dnia 1 lipca 1988 r. Jezioro Kiełpińskie o pow. 19, 7624 ha uznane zostało za rezerwat przyrody. „W skład rezerwatu weszło starorzecze Wisły zwane Jeziorem Kiełpińskim oraz łąki, pastwiska i grunty orne pasa przybrzeżnego o szerokości 50 m. Celem ochrony jest zachowanie starorzecza Wisły z charakterystyczną fauną i florą, stanowiącego cenny obiekt do badań nad procesami samooczyszczania się wód stojących”.
W celu identyfikacji najcenniejszych gatunków i siedlisk oraz aby umożliwić lepszą ochronę rezerwatu grupa naukowców
przeprowadziła badania terenowe na odcinku „Strugi Dziekanowskiej” począwszy od ul. Brukowej w Łomiankach do zachodniej granicy rezerwatu Jezioro Kiełpińskie. Następnie w oparciu o ich wyniki oraz wyniki badań nad fauną Doliny Łomiankowskiej prowadzonych w okresie 2006 – 2008 przez J. Romanowskiego, wydano opracowanie autorstwa Jerzego Romanowskiego, Pawła Bonieckiego, Anity Kaliszewicz, Marka Klossa oraz Izabeli Olejniczak p.t. „Flora i fauna rezerwatu przyrody Jezioro Kiełpińskie i sąsiednich starorzeczy w strefie podmiejskiej Warszawy” (2013).
Przedstawione w nim wyniki przeprowadzonych badań dokumentują bogactwo gatunków flory i fauny rezerwatu „Jezioro Kiełpińskie” i sąsiednich starorzeczy. Potwierdzają, że na obszarze tym występuje duża liczba chronionych gatunków roślin i zwierząt kręgowych, w tym płazy, ptaki i ssaki o szczególnym znaczeniu dla wspólnoty europejskiej, takie jak kumak nizinny, bączek, błotniak stawowy, bóbr i wydra. Głowiaste wierzby rosnące nad brzegami Jeziora Kiełpińskiego i na pozostałym terenie Kępy Kiełpińskiej są zasiedlone przez pachnicę dębową Osmoderma eremita – rzadki gatunek chrząszcza próchnojada (Romanowski 2011). Spośród wodnych zbiorowisk roślinnych jako najcenniejsze wyróżniono zbiorowisko „lilii wodnych” Nupharo-Nymphaeetum.
„Struga Dziekanowska” stanowi ważny korytarz ekologiczny na terenie coraz bardziej urbanizującej się podwarszawskiej gminy Łomianki. Jest istotnym elementem dla ochrony różnorodności biologicznej, m.in. szczególnie cennego rezerwatu „Jezioro Kiełpińskie”. Obecność gatunków zwierząt chronionych oraz rzadkich zbiorowisk roślinnych związanych ze środowiskiem wodnym wymaga odpowiedzialnego podejścia do problemu zachowania tych siedlisk, szczególnie cennych ze względu na stosunkowo bliskie sąsiedztwo dużej aglomeracji miejskiej. Wymaga również całościowego podejścia do sposobu ochrony przyrody jaką jest rezerwat. W przypadku Jeziora Kiełpińskiego ochrony wymaga nie tylko samo jezioro ale również jego dopływy, w tym Struga Dziekanowska. „Rozpropagowanie walorów przyrodniczych zbadanego przez nas obszaru i objęcie go stałym nadzorem umożliwi monitorowanie zmian siedliskowych, szczególnie poziomu wody i wpływu jaki może on mieć na florę i faunę rezerwatu „Jezioro Kiełpińskie” i ostatecznie lepszą ochronę tego cennego przyrodniczo terenu” (cytat z ww. opracowania).
Niemal cały rezerwat Jezioro Kiełpińskie zawiera się w obszarze Natura 2000 „Kampinoska Dolina Wisły” (PLH140029). Objęty jest on ponadto rygorami Warszawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Wszystkich zainteresowanych informacjami na temat form ochrony przyrody występujących na terenie Łomianek (i nie tylko) polecam stronę Geoserwis.
Na zakończenie wypada zauważyć, że pogarszająca się kondycja wielu środowisk przyrodniczych występujących na terenie gminy Łomianki, ma swoje konkretne przyczyny.
Stale narastająca presja urbanizacyjna nie natrafia na przeciwdziałanie w postaci adekwatnej do zaistniałej sytuacji polityki władz. Prowadzi to w konsekwencji do degradacji otaczającego nas środowiska. Jest to tym bardziej bolesne, że dla ogromnej większości mieszkańców Łomianek, to właśnie walory środowiska naturalnego przesądziły o podjęciu decyzji o osiedleniu się w tym miejscu. Forsowane wbrew woli wielu mieszkańców odrolnienia i zasiedlanie terenów zalewowych oraz całkiem nowa koncepcja, w postaci budowy tzw. „małej obwodnicy Łomianek”, która w znaczący sposób ograniczy dostęp mieszkańców do terenów o szczególnych walorach przyrodniczych oraz spowoduje trudne do przewidzenia skutki w postaci negatywnego oddziaływania tego przedsięwzięcia na środowisko, w tym środowisko rezerwatu „Jezioro Kiełpińskie” budzić musi najwyższy niepokój.
Istnieje uzasadniona obawa, że znaczna część negatywnych zjawisk ma swoje podłoże w braku właściwej
reakcji na zachodzące zjawiska. Ta z kolei wynika z niezrozumienia problemu przez władze gminne. Potwierdzeniem tej tezy może być krótki filmik z kuriozalną wypowiedzią jednego z gminnych urzędników. Wypowiada się on na temat tego jaka (jego zadaniem) była geneza powołania rezerwatu „Jezioro Kiełpińskie” i z czego wynika brak sensu prowadzenia działań ochronnych wobec niego. Świadczy ona o zupełnej ignorancji w dziedzinie problematyki ochrony przyrody oraz co gorsze, braku wiedzy o obowiązkach jakie na tym urzędniku spoczywają! Jak w takiej sytuacji można oczekiwać przeciwdziałania niekorzystnym zjawiskom?!
Swoją drogą, ciekawe co na temat cytowanej przez wiceburmistrza wypowiedzi sądzi RDOŚ oraz jego anonimowy pracownik, którego wypowiedź przywołano. Ciekawe także, co sądzi o niej Pani Regionalna Dyrektor Ochrony Środowiska w Warszawie i czy w ogóle ją potwierdzi?
Zapraszam do odwiedzenia strony Mieszkańców Łomianek.
Dariusz Dąbrowski
Załączone dokumenty:
Flora i fauna rezerwatu (2013).pdf
KOMENTARZE UŻYTKOWNIKÓW LOMIANKI.INFO
Komentarze zamieszczane na portalu są opinią użytkowników.
88 komentarzy
Wyślij komentarz
Kilkadziesiąt osób uczestniczyło w spotkaniu wigilijnym w Sadowie
Sołtys sołectwa Sadowa wraz z Radą Sołecką zorganizowali nastrojowe spotkanie wigilijne dla mieszkańców. Wydarzenie...
Kapryśna pogoda nie przeszkodziła w przedświątecznym spotkaniu w Kiełpinie
Sołtys i Rada Sołectwa Kiełpin zorganizowali spotkanie przedświąteczne na placu zabaw przy ul. Rolniczej. Mimo...
64 latek z Łomianek usłyszał zarzuty chwytania i zabijania zwierząt
Mieszkaniec gminy Łomianki usłyszał zarzuty zakładania sideł do chwytania i zabijania zwierzyny. Grozi mu 5 lat...
Świąteczna choinka rozświetliła plac przed Urzędem Miejskim w Łomiankach
Przy Urzędzie Miejskim w Łomiankach odbyło się spotkanie mikołajkowe, podczas którego m.in "odpalono" światełka na...
Urząd opracowuje „Diagnozę problemów społecznych” w gminie Łomianki. Wypełnij anonimową ankietę
Urząd zlecił przeprowadzenie badań społecznych. Ankieta przeznaczona dla dorosłych mieszkańców Gminy Łomianki dotyczy...
Łomiankowska „Choinka Dobroci” znów stanie przy Ośrodku Pomocy Społecznej
Ośrodek Pomocy Społecznej w Łomiankach kolejny raz organizuje świąteczną akcję dzięki, której możemy anonimowo...
Biblioteka zaprasza na kiermasz książek w magicznej atmosferze świąt!
Szukasz wyjątkowego prezentu na święta? A może chcesz umilić sobie zimowe wieczory? Nasz kiermasz będzie idealnym...
Urząd Miejski, Centrum Kultury i Biblioteka zapraszają na Mikołajki
Planujesz już Mikołajki? Spędź je z nami! - zachęca Urząd Miejski w Łomiankach zapraszając na mikołajkowe atrakcje 6...
Rady Rodziców zapraszają na kiermasze świąteczne do szkół w Łomiankach i Dąbrowie
5 grudnia 2024 roku zarówno w Szkole Podstawowej nr 1 (Łomianki, ul. Warszawska 73), jak i w Szkole Podstawowej nr 2...
możecie dodać napisy do tego filmiku? niestety nic się nie da zrozumieć 🙁
Dzień dobry.
Stała się rzecz straszna. Proszę ratujcie ten rezerwat . Bo zaleją go betonem.
Pozdrawiam
https://www.youtube.com/watch?v=DMPQSlplfGI&t=40s
Strachu nie zna
https://www.youtube.com/watch?v=SvJ_7BgLYRk&t=367s
Co to za granda ta budowa?
Dzwoniłem do Referatu Ochrony Środowiska. Podobno była wizja lokalna, powiadomiono policję oraz wyższe instancje ochrony środowiska. Mimo wszystko prace postępują nadal! Ale naczelnik wydziału niedostępny. Niedostępny też burmistrz, wiceburmistrz i w ogóle nikogo nie ma kto mógłby jakichś sensownych informacji udzielić. Jest piątek godzina 13. Pracujemy jak w Niemczech? W piątek do południa?
Sadząc po bryle budynku, nie buduje się lokalny czereśniak z kolejną wersją „dworku polskiego”, tylko jakiś dorobkiewicz który kupił działkę pod Warszawą i sądzi że mu wszystko wolno. Co mu tam rezerwat…
Na terenie rolniczym bez możliwości zabudowy /wg MPZP Kepa Kiełpińska zatwierdzonego w styczniu 2018 r/ od jesieni 2018 r budowany jest duży dom który prawdopodobnie jest gigantycznym warsztatem .Dom powstaje tuż przy REZERWACIE KIEŁPIŃSKIM a właściciel posesji wbrew wszelkim przepisom o ochronie środowiska zagrodził ponad 1400m kw powierzchni rezerwatu i zagrodził dostęp do wody jeziora w miejscu gdzie rosną chronione nenufary.Podobno nie reaguje na upomnienia z gminy i RDOŚ-NA ZASADZIE PAN NA ZAGRODZIE ….Ciekawe czy władze bedą tak samo opieszale działać jak w przypadku domu stojącego już od ponad 10 lat w rezerwacie przy zajezdni KMF?
Jeśli ta budowa trwa od jesieni ubiegłego roku, to ja się pytam gdzie przez te wszystkie miesiące był referat ochrony środowiska i ten drugi, od gospodarki przestrzennej? Czym się oni zajmują? Oprócz tego że są i biorą pensje i czekają aż zbliży się koniec 3 miesięcznego okresu po którym ustawowo muszą ruszyć d.pska i zająć stanowisko? Tak wiele mamy terenów chronionych w gminie? Tysiące hektarów niedostępnych i nieprzetartych szlaków? I czy SM która turla się całymi dniami Dusterem po gminie przez pół roku nie zauważyła tej budowy?
Dzień dobry
Dziękuję za wpisy, komentarze. Nie tylko mnie poruszyła taka samowolka. Tak zniszczona przyroda, linia brzegowa jeziora miejsce mieszkańców rezerwatu. Czy aż tak można ograniczyć możliwość obejścia jeziora ? Bulwersuje sprawa i brak reakcji zarówno „złoczyńcy” na uwagi i władz. ” mówcie sobie swoje a ja i tak postawię na swoim… ” Ręce opadają. Czy to następca jak sprawa z zamkiem w Puszczy Noteckiej tylko w mini skali ?
Proszę Państwa
Ziemia ta jest w posiadaniu mojej rodziny od pokoleń, Budowa posiada zgodę Ministerstwa Środowiska, RDOŚ oraz pełne zgody budowlane Starostwa , budowa jest prowadzona z wytycznymi RDOŚ w zakresie ochrony przyrody , Sam gaszę ogniska dzikie w rezerwacie i wynoszę ok 400 kg śmieci każdego roku na swój koszt gdyby nie właściciele już dawno teren były zdewastowany i spalony łącznie z endemitami , ogrodzenie jest zgodne z wytycznymi każdy może sobie to sprawdzić w gminie
Teren ten jest rezerwatem zamkniętym od tego roku i w naszym interesie jest ochrona tego rezerwatu który tak jak pewno niektórzy tutaj traktujemy jako relikt przyrodniczy i zależy nam na jego ochronie
SZANOWNY WŁAŚCICIELU Teren ten do 50 m od brzegu jeziora w kierunku ulicy jest rezerwatem zamkniętym od 1998 r/ 30 lat / co znaczy ,że w ogóle nie wolno do niego wchodzić a tym bardziej dokonywać jakichkolwiek prac budowlanych jak na przykład murowanego ogrodzenia.Obowiązują na tym terenie przepisy -art 15 ust 1 ustawy o ochronie przyrody. http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20180001614/U/D20181614Lj.pdf .
Ponadto powinien Pan wiedzieć ,ze gdyby PANA działka nie byla w obrębie rezerwatu to też nie wolno grodzić dostępu do wody na zasadzie innych przepisów do 1,5 m od brzegu jeziora.Wydaje mi się ,że zniszczenie trzciny przy jeziorze w okresie lęgowym ptactwa i wmurowywanie słupków w wody jeziora w której rosną szczególnie chronione nenufary i grądziele zólte nie świadczy o tym by respektował PAN przepisy ochrony RDOŚ o czym PAN pisze.
Drogi Właścicielu działki. Proszę nie wprowadzać innych w błąd.Podaje Pan informacje, które świadczą tylko o Pana niewiedzy i braku zainteresowania tematem. Tak jak Pan już usłyszał, teren ten jest rezerwatem zamknietym od ponad 30 lat, 400 kg śmieci to może Pan wywozić z samej swojej budowy, a nie terenu rezerwatu.Proszę nie przesadzać z liczbami.
W pozwoleniu na budowę ma Pan informację o rezerwacie przyrody Jezioro Kiełpińskie, więc był Pan świadomy swoich decyzji, trzeba było wystąpić o zgodę do RDOŚu, tego Pan nie zrobił. Wiem to z RDOŚu. Generalnie, złamał Pan prawo z pełną świadomością, kończąc ogrodzenie już po wizycie policji, pracowników urzędu oraz RDOŚu. Proszę mi wierzyć, my mieszkańcy nie pozwolimy na takie działania i nie pozostawimy tej sprawy, aż do usunięcia ogrodzenia.
Drogi WŁAŚCICIELU
Pewnie nie było by tematu gdyby nie zostało postawione ogrodzenie przecinając drogę w okół jeziora a najgorsze zniszczona linia brzegowa trzciny, miejsce gdzie pewnie mieszkały zwierzaki czując się tam bezpiecznie. Drogi WŁAŚCICIELU co Chciałeś tym osiągnąć ? Co Ci to dało ? Wsadziłeś tzw kij w mrowisko ograniczając dostęp do jeziora. Żaden właściciel tego wcześniej nie uczynił Był Pan PIERWSZY Z wielkim szacunkiem
W gminie Wydział Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej Pan Naczelnik był na miejscu podczas prowadzonych prac przy budowie ogrodzenia i usiłował powstrzymać prace ? Przy takim działaniu trudno twierdzić że są prowadzone zgodnie ze zgodą i wiedzą Urzędu W Warszawie RDOŚ sprawa znana i zaniepokojeni Pańskim bezprawnym działaniem więc o jakich zgodach Pan pisze ?
cdn Drogi WŁAŚCICIELU
” Ziemia ta jest w posiadaniu mojej rodziny od pokoleń” i niech tak zostanie Tyle lat było tak ładnie
Mieszkaj, buduj ale z „głową”
Jeśli ta budowla ogrodzenia posiada wszelkie zgody po co umieszczanie w krzakach KAMERY ?
Ciekawe gdzie są ekoaktywiści w weekendy jak nad jeziorkiem jest muza, grille, pełno śmieci nie mówiąc załatwianiu swoich potrzeb gdzie popadnie. Samochody zaparkowane w każdym zakątku.
A czworonogi buszują po zaroślach strasząc biedne zwierzątka tubylcze.
Fakt że jest się właścicielem ziemi, czy to od pokoleń czy od wczoraj, bez różnicy z prawnego punktu widzenia, nie oznacza prawa do robienia z tą ziemią czego dusza zapragnie. Rezerwat to rezerwat.
A lokalnych i przyjezdnych gówniarzy, którzy wjeżdżają swoimi gratami na tereny chronione albo palą tam ogniska, trzeba zgłaszać i gonić niezależnie od wszystkiego. Od tego mamy służby którym płacimy. Wystarczy telefon.
Jakbym oglądał tvp na przemian z tvn. Każdy twierdzi coś zupełnie odwrotnego. Właściciel że ma wszystkie pozwolenia, a druga opcja że nie ma. #BBBB mpzp został zatwierdzony w styczniu 2018r, ale czy wiadomo ile THD wydał wcześniej wuzetek? Może być tak jak z Łomiankami Dolnymi. Ogłaszali nadwiślańskie tereny zielone w mpzp, a się nagle okazało, że były burmistrz zrobił wcześniej deweloperom cichy suprajz w postaci czworaków. Wyłażą trupy z szafy.
W ŁD chałupki na podnormatywnych działkach to samowolki developerów, o ile mi wiadomo. Mechanizm jest taki, że się buduje co chce, potem legalizuje się samowolkę za drobne 50 tysięcy (co stanowi wzrost ceny dla nabywcy) i w ten sposób omija się wszystkie urzędnicze przeszkody „zgodnie z prawem”. Jedyny sposób żeby z takimi patologiami walczyć, to bezwzględne nakazy rozbiórki. Jednak do tego trzeba mieć wolę, chęć i twardą d. Czyli coś czego drobni urzędnicy gminni nie miewają. Bo nie byliby zainteresowani żeby być urzędnikami.
WZ-ka traci moc z chwilą pojawienia się planów zagospodarowania przestrzennego, chyba że budowa została wcześniej rozpoczęta.
WZ-ka to żaden dokument. Każdy może wystąpić o WZ-kę dla dowolnego terenu, nawet nie musi być właścicielem! WZ określa „co by można było zbudować gdyby pozwolono budować”. Praktycznie każdy przepis jest nadrzędny na WZ. WZ nawet ne musi się przedawnić, żeby straciła moc rozumianą jako preludium do procesu rozpoczęcia inwestycji. WZ nie jest równorzędna z pozwoleniem na budowę. Możliwość budowania na zgłoszenie tez wcale nie powoduje, że WZ jest dokumentem wiążącym organy administracyjne.
Jakiś organ może wydać pozwolenie na coś ale wcale nie znaczy to, że temat jest zamknięty. Bo jeśli zostaną naruszone zakresy kompetencji innego organu, to ten drugi może się nie zgodzić. Np gmina może wydać WZ dla jakiejś działki, ale jeśli ta działka jest na obszarze chronionym, czy to przyrodniczo, czy to kulturowo, czy z innych powodów, to i tak nie wolno budować. Zgrywanie głupa na zasadzie „buduję bo taki a taki urząd mi pozwolił”, to zwykła próba manipulacji. Bo inny urząd by nie pozwolił, gdyby go zapytano. Oczywiście można się dziwić, dlaczego bywa że jest bałagan i jeden urząd sobie a drugi sobie. Ale brak jednolitego systemu decyzyjnego nie jest jednoznaczne z zezwoleniem na samowolę.
Czekamy na skuteczne działanie.
Rezultat po zgłoszeniu
http://www.lomianki.pl/lomianki2/index.php?dc=8019
Niedziela 06 październik br
Płot jak stał tak stoi .
Obszar Jeziora Kiełpińskiego stanowią całkowicie działki prywatny więc Skarb Państwa lub ekolodzy winni wykupić działki, które przylegają do jeziora oraz pod samym jeziorem. Wprowadzanie nowych restrykcji do planu ochrony jeziora Kiełpińskiego przez RDOŚ winno się wiązać z wypłatą odszkodowań dla prywatnych właścicieli w związku z ograniczeniem ustawowym przez zarządzenie Dyrektora RDOŚ ich prawa własności zagwarantowanego w Konstytucji RP. Należy zwrócić uwagę, że Konstytucja jest nadrzędna wobec zarządzeń Dyrektora RDOŚ.
Uważam, że RDOŚ powinien skonsultować sytuację z właścicielami działek tworzących Rezerwat Jezioro Kiełpińskie oraz zaproponować odszkodowania za ograniczenie prawa własności lub skarb państwa winien wykupić te działki, a nie wprowadzać ograniczenia kosztem prawa własności i prywatnych właścicieli…
Poza tym jakim prawem osoby niepowołane wchodzą na prywatne działki, bez zgody właścicieli?
Podkreślić należy, że rezerwat jezioro kiełpińskie stanowi własność prywatnych osób fizycznych.Każdy kto wchodzi na teren prywatnych działek winien mieć zgodę ich właścicieli
Podkreślić należy, że straż miejska nie ma prawa wejścia na teren rezerwatu Jezioro Kiełpińskie bez zgody właścicieli posesji
Gdzie szukać tych właścicieli ? Nigdzie nie ma tabliczek np. TEREN PRYWATNY . Niech Ci właściciele takowe postawią. Od lat 70 jak pamiętam ludzie chodzili dookoła jeziora. Od kiedy jezioro kiełpińskie stanowi własność prywatnych osób ?
Czemu jak to teren prywatny zbierają się wolontariusze i sprzątają własność prywatną ?
https://krytykapolityczna.pl/felietony/jas-kapela/halo-regionalna-dyrekcja-ochrony-srodowiska-prosze-przyjechac-do-lomianek/
Jezioro Kiełpińskie stanowi własność osób prywatnych. To jest fakt i włodarze gminy o tym dobrze wiedzą. Zatem każdy kto wchodzi na teren prywatny winien mieć zgodę właścicieli.
Wystarczy zobaczyć księgi wieczyste działek wokół jeziora i stanowiących jezioro. Żadna z działek przy jeziorze kiełpińskim nie jest własnością skarbu państwa, ani samorządu. .Łatwo jest zarządzać nie swoją własnością i wydawać zarządzenia ograniczające prawo własności… Jak Państwo chce mieć super rezerwat, niech najpierw wykupi działki od właścicieli lub wypłaci odszkodowania za ograniczenie prawa własności…
Skąd kto wie że to teren prywatny ? Co to znaczy zobaczyć księgi wieczyste ?? Kto o zdrowych zmysłach ,kto wybiera się na spacer wczesnej ogląda księgi ?? Pan „prawy” ogląda ? jak się gdzieś wybiera ? Ktoś napisał postawić informacje po prostu lub przy dojściu do miejsca np przy drodze TEREN PRYWATNY a tak skąd wiedzieć Nic takiego nie mama.
Po powodzi w 1924 r gdy Wisła wylała i zniosła kościól w Kiełpinie/ TERAZ TAM JEST DOM KSIĘŻY EMERYTÓW/ wody Wisły pozostały w wielu miejscach i utworzyły okoliczne jeziora
na polach będących prywatną własnością.Tak powstało m.in.jezioro Kiełpińskie i Dziekanowskie które przez wiele lat miało także bezpośrednie połączenie z Wisłą.Tereny te są zalewowe i w razie zerwania wału wybudowanego w latach 50 przy wysokim stanie Wisły mogą być zalane na głębokość nawet ponad 4 m.Jak się na jakimś terenie mieszka to wypada cokolwiek wiedzieć o historii oraz wiedzieć ,że na terenach rolniczych i wiejskich ,większość gruntów jest prywatna .Nikt rozsądny na polach i łąkach uprawnych nie musi stawiać tabliczki własność prywatna -bo to przecież gołym okiem widać ,gdzie jest pole . Nie wchodzi się także do rezerwatów bo każdy powinien wiedzieć ,że to jest zabronione tym bardziej gdy rezerwat powstał na gruntach i wodach będących własnością prywatną. A spacerować to wolno po wytyczonych drogach poza rezerwatem.
Jezioro Kiełpińskie jest w 100% w prywatnych rękach, więc nie ważne kto wchodzi na teren prywatny powinien mieć ZGODĘ właścicieli, chyba, że coś się u nas zmieniło i teraz można deptać cudzą własność…komuna się już skończyła…chyba…
Ciekawe czy osoba robiąca zdjęcia przedstawione w artykule miała zgodę właścicieli nieruchomości w obrębie Jezioro Kiełpińskie na wejście na prywatne posesje?
Jeśli chodzi o autora zdjęć .. Myślę że z dużym prawdopodobieństwem nie miał zgody właścicieli.czy mylę się ?
Mamy w okolicy jak można przeczytać w powyższym tekście wielki skarb w postaci rezerwatu fakt na terenach prywatnych. Gdy spojrzymy na mapy to wielka część Kampinoskiego Parku Narodowego też jest na terenach prywatnych, można tam chodzić wyznaczonymi szlakami, ale nikt nie pyta i nie szuka właściciela wpisanego do ksiąg wieczystych. Zamieszkałem w okolicy Jeziora Kiełpińskiego 15 lat temu, to co się obecnie dzieje z „dziką” deweloperką i bezmyślnym budowaniem na tych terenach to coś strasznego. Wycinka drzew, brak ochrony przed bobrami i podpalanie przez młodzież i dorosłych biwakujących(imprezujących) od wiosny na brzegu i tak bardzo zmniejszyły ilość wierzb i olch rosnących na brzegu. Wiele razy obserwowałem właścicieli, którzy jeszcze uprawiają pola przylegle do rezerwatu orzących i zasiewających aż do samej linii brzegowej tak, że ścieżka znikała. Ludzie doceniający piękno tego terenu zawsze wracają i próbują przejść lub objechać rowerem wokół jeziora. Jakieś kilkanaście lat temu wybudował się nielegalnie dom na zachodnim skraju i zagrodził ścieżkę i strugę co zmusiło do przesunięcia szlaku w trzciny. Jakieś 2 lata temu, zauważyłem z tej samej strony rozpoczęcie budowy praktycznie w trzcinach, chyba została zablokowana. Tym razem niestety lub może to będzie szczęście dla Rezerwatu Jezioro Kiełpińskie „właściciel” swoim działaniem włożył kij w mrowisko, a mam nadzieję, że to będzie w końcu gniazdo szerszeni bo wydaje mi się, że to jest ostatnia chwila do uratowania tego wyjątkowego miejsca. Działania naszych władz są tak naprawdę minimalne (pojawiły się w tym roku tablice na granicach Rezerwatu). Gdy w ubiegłym roku w czasie długiego majowego weekendu zwracałem uwagę pijanym imprezowiczom z namiotem i radiem wyjącym z otwartego zaparkowanego nad samym brzegiem samochodu okazało się, że straż miejska już była ale nic nie zrobiła. Właściciele macie w większości wąskie długie działki, kiedyś pola lub łąki. Wiem, że chcielibyście zarobić na tej ziemi to normalne i rozumiem, że gdy utworzono Rezerwat Jezioro Kiełpińskie oczekiwaliście wykupu ziemi. Może powinniście o to walczyć, nie wiem czy jest to możliwe. Wiem za to, że my mieszkańcy okolicy i przyjeżdżający z Warszawy niekiedy od dziecka sympatycy tego cudownego miejsca i wy powinniśmy zachować je dla naszych dzieci i wnuków. Przyjdźcie wiosną w maju i posłuchajcie słowików i żabich kumkań zatrzymajcie się popatrzcie na rośliny, ptaki i zastanówcie się czy warto się kłócić i niszczyć coś tak wyjątkowego.
Nikt nie mówi o niszczeniu czegokolwiek. To właściciele gruntów dbają o to jezioro. Gdyby nie właściciele jeziora kiełpińskiego – jego by nie było. Mieszkam w Łomiankach z dziada – pradziada. Jeżeli chcecie kosztem osób prywatnych kształtować przestrzeń to nie tędy droga. Najpierw wykup działek i odszkodowanie, a potem róbcie sobie z tego teren publiczny, ale nie róbcie sobie terenu publicznego kosztem właścicieli lub na ich koszt. Tak to nie działa. Komuna już minęła, miejmy nadzieję, że bezpowrotnie.
Jak zwykle tylko prywata. jak przyjdzie zagrożenie powodzią to się wszyscy zjednoczymy ale nie dla dobra tylko przez strach.
JAK PRZYJDZIE POWÓDŻ i wał zostanie zerwany to Wisła zaleje cała Dolinę Łomiankowską a w rejonie Rezerwatu Kiełpńskiego stan wody może wynieś ponad 4 m.Woda przy zerwaniu wału zaleje wszystko od wału do ul.Warszawskiej tak jak 1947 r i w latach poprzednich.To jest teren zalewowy o czym wiedzą właściciele gruntu a nie zdają sobie sprawy z tego wszyscy którzy w Dolinie Łomiankowskiej się tak chętnie osiedlają .
http://www.muzeumlomianki.pl/wielkie-powodzie-w-lomiankach/
MAPY ZALEWOWE ŁOMIANEK
http://mapy.isok.gov.pl/pdf/N34126/N34126Dd3_ZG_1WZ.pdf
http://mapy.isok.gov.pl/pdf/N34126/N34126Dc4_ZG_1WZ.pdf
Ludzie się tutaj osiedlali od wieków, mimo powodzi, które pewno bywały częściej. Mieszkali tutaj, uprawiali ziemię a nie liczyli na sprzedaż deweloperowi, bądź odkupienie przez Państwo. Pracowali i budowali, oczyszczali cieki wodne, a nie je niszczyli. Raczej rzadko byli właścicielami, często dzierżawcami bądź osadnikami na prawie holenderskim lub niemieckim ale szanowali naturę i wiedzieli jak z niej korzystać aby jej nie zniszczyć. Co do zagrożenia powodzią to ja z rodziną pracowałem w 2010 w kilku miejscach przy zabezpieczaniu przesiąków wału i widziałem takich, którzy przyjeżdżali aby tylko popatrzeć jak inni walczą żeby nie przerwało wałów. Czyżby tak zwani właściciele, którzy ogrodzeniem wjeżdżają w jezioro?
W 2010r do korony wałów wiślanych było około 1,5 metra więc bez przesady. Wówczas jak pamiętamy była kampania wyborcza. Nawet ówczesny prezydent z ówczesnym ministrem obrony narodowej lądował helikopterem przy wale, żeby ocenić stan „walki” z żywiołem. Worki z piaskiem dużo by nie dały gdyby naprawdę przerwało wał. Nie było takiego zagrożenia. Bardziej już przecieki pod wałem od spodu budziły jakieś obawy. O wał winno dbać Państwo, wszkaże jest opłacane z podatków naszych.
Co się tyczy gospodarowania nieruchomościami w dolinie łomiankowskiej, to, że przed wojną byli dzierżawcy to fakt, ale ci dzierżawcy opłacali się właścicielom, którzy dzierżawili swoje dobra. Poza tym nie był rozwinięty tak system fiskalny. Teraz mamy inną sytuację – płacimy mnóstwo podatków to i mamy prawo wymagać od Państwa odpowiednich działań, więc jeżeli chcecie zmniejszać wartośc nieruchomości właścicielom gruntów to najpierw niech je Państwo wykupi, po średniej cenie obowiązującej w Łomiankach , a później niech sobie robi co chce…
I tu się Właściciel nie Dzierżawca myli, ludzie będą chętniej kupować działki i mieszkania jeśli w okolicy pozostaną takie miejsca jak Rezerwat Jezioro Kiełpiński i będzie można pójść z dziećmi na spacer wokół, posłuchać dźwięków przyrody i napawać się pięknym widokiem. Jestem właśnie takim przykładem. Żeby tak było raczej nie powinno się grodzić linii brzegowej, ale cóż prywata i samowolka, a potem żądam, bo płacę podatek. Zresztą taki sam jak i ja choć mam może mniej ziemi i nie nad jeziorem.
Właściciel się nie myli, bo czyje nieruchomości mają ludzie chętniej kupować, gdy ograniczy się możliwość władania nieruchomością właścicielom jeziora kiełpińskiego? Twoje nieruchomości? To może najpierw wykup sobie nasze działeczki, a potem rozkoszuj się pięknym widokiem i sprzedawaj sobie swoje działki, reklamując je jako położone przy Twoim jeziorze kiełpińskim, przy którym nic nie można wybudować
To, że urzędnicy będący często mieszkańcami, a być może i właścicielami działek w pobliżu jeziora nie wywiązują się ze swych obowiązków dotyczących ochrony przyrody nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z rezerwatem. Miałem na myśli sprzedaż działek w pobliżu, a nie nad jeziorem „W skład rezerwatu weszło starorzecze Wisły zwane Jeziorem Kiełpińskim oraz łąki, pastwiska i grunty orne pasa przybrzeżnego o szerokości 50 m. Celem ochrony jest zachowanie starorzecza Wisły z charakterystyczną fauną i florą, stanowiącego cenny obiekt do badań nad procesami samooczyszczania się wód stojących”.
Korzystając z ładnej pogody udałem się nad jeziorko sprawdzić jak ma się ogrodzenie zagadkowej posesji. Ma się w jak najlepsze przecięte ogrodzenie w miejscu drogi okalającej zbiornik zostało ponownie zamknięte kawałkiem siatki i drutów. Czy jak to twierdzą Właściciele tych terenów pomimo WŁASNOŚCI ?? mogą bezkarnie zamykać dostęp do jeziora ? Zamykać drogę która biegnie wzdłuż ? Szanuje Ich własność ale w przypadku konieczności dotarcia karetki pogotowia zamykanie istniejącej drogi jest dozwolone ? Dodam że zaraz w bliskiej okolicy już wyrasta trzeci dom. Podobnie już powstał dom chyba pierwszy nad jeziorkiem Dziekanowskim Vis-à-vis byłego koła wędkarskiego nr 1 Tak określę dla zlokalizowania
Jaka droga? Tam była wydeptana trawa. Drogi zgodnie z prawem powinny być własnością gminy lub innej jednostki skarbu Państwa więc tu nie ma mowy o drodze w świetle prawa. A ta karetka to do kogo? To tego co się potnie drutem jak będzie chciał na nielegalu pociąć komuś ogrodzenie? Ludzie puknijcie się w głowę. Jak sobie zasadzę gatunek chroniony na działce to też mi zrobicie rezerwat i zażądacie dostępu do mojej posesji???
Póki działki są prywatne to żeby dojść do jeziora kiełpińskiego trzeba mieć zgodę ich właścicieli. Nic w tym dziwnego włażenie na czyjąś posesję bez zgody właściciela jest niedozwolone. Jeszcze komuna nie wróciła,ale jak czytam wypowiedzi co poniektórych rodaków, to obawiam się, że tęsknią za KOMUNĄ i za czasami, gdy wszystko było Państwowe czyli NICZYJE…
W myśl przepisów art. 28 ust. 2 ustawy – Prawo wodne właściciel nieruchomości przylegającej do wód publicznych jest zobowiązany zapewnić dostęp do wody w sposób umożliwiający powszechne z niej korzystanie
W dodatku półtorametrowy dostęp do brzegu zarezerwowany jest po to, by możliwe było przejście czy dopłynięcie kajakiem lub łódką. Na co wskazuje art. 34 ustawy – Prawo wodne.
W praktyce jednak jeziora i rzeki nie tylko są pogrodzone, ale trafiają się też tabliczki informujące o tym, że dany teren jest własnością prywatną i nie wolno przybijać do brzegu.
Zakazywanie lub uniemożliwianie przechodzenia przez taki obszar może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa osób zarówno próbujących wydostać się z wody na brzeg, jak i poruszających się wzdłuż brzegu. Teren ogrodzony do samej linii brzegowej utrudnia także np. przeprowadzenie akcji ratunkowej.
W takim właśnie pasie nad brzegiem w pewien weekend rozbili się z namiotami wędkarze. Mimo braku ogrodzenia trzeba było się przeciskać między biwakującymi, by móc przejść brzegiem. W dodatku sam właściciel nieruchomości nie miał nawet jak spuścić kajaka na wodę.
Uniemożliwianie dostępu do wód jest wykroczeniem, za które sądy mogą nałożyć grzywnę do 5 tys. zł
W SKRÓCIE -> DUŻYMI LITERAMI WŁAŚCICIEL NIERUCHOMOŚCI
W myśl przepisów art. 28 ust. 2 ustawy – Prawo wodne WŁAŚCICIEL NIERUCHOMOŚCI przylegającej do wód publicznych jest zobowiązany zapewnić dostęp do wody w sposób umożliwiający powszechne z niej korzystanie
Uniemożliwianie dostępu do wód jest wykroczeniem, za które sądy mogą nałożyć grzywnę do 5 tys. zł
Prawo własności , teren prywatny , komuna , ale jakieś zasady czytam obowiązują do dnia dzisiejszego i wypada się do nich stosować
Podajesz jakieś artykuły i ustępy, sprzeczne z rzeczywistość.Ponieważ teren jeziora jest też prywatny, przynależny do działki , nie tylko linia brzegowa.Czyli prościej nie jest to woda publiczna.
Swoją drogą to chyba stała się rzecz bardzo korzystna dla tego pięknego miejsca, powinno powstać więcej takich płotów, żeby wreszcie dotarło do co poniektórych że rezerwat jest własnością prywatną, woda jak i teren okalający, wstęp tylko za zgodą właściciela, od kiedy to wpuszczacie na swoją działkiem każdego kto ma na to ochotę, powędkować w waszym oczku wodnym, poleżeć na trawie, pojeździć rowerem czy samochodem.Jakiś zbulwersowany pisze że przeszkadza mu płot w deptaniu cudzej własności z całą rodzina może i znajomych by zabrał ze sobą no i pieska co by se popatrzył na przyrodę, rowerkiem, samochodem itd.Jakiś nadgorliwy dronem nad czyjąś posesja lata i filmuje, niech sprawdzi czy to legalne, przypadkiem sfilmował dwa samochody z pontonami na dachach jak zawracają od płotu i to jest plus dla tego miejsca.Bardzo źle by się stało ja by właściciel uległ naciskom i zmuszono by go do rozbiórki płotu.Zbulwersowany mieszkaniec pisze jakie to szkody powstaną podczas budowy płotu, zapewniam cie że mniejsze ja te, co zrobisz deptaniem ze swoja rodzina i znajomymi i psem.Pomijając to że wchodzisz nielegalnie bez pozwolenia właściciela.
Dzień dobry, trochę obok tematu.
Niedawno płot wokół tej nieruchomości został zdewastowany, tak że spacerowicze – prawnie lub bezprawnie – znów mogli wędrować ścieżką wzdłuż brzegu.
Właściciel płot jednak ostatnio, trochę prowizorycznie, ale naprawił. Znów niełatwo będzie spacerowiczom, może to i dobrze, nie wiem.
Wczoraj znalazłam zdewastowane przęsła płotu, uwaga, porzucone kilkaset metrów dalej na terenie rezerwatu Jeziora Kiełpińskiego. Powiadomiłam Straż Miejską. Nie wiem jednak, czy może coś w tej sprawie uczynić, aby skłonić właściciela do usunięcia niebezpiecznych odpadów. To metalowa konstrukcja, zakończona wygiętymi prętami, a wokół beztroskie sarny, zające i nasze dzieci.
Może właściciel – jeśli tu zajrzy – się co prędzej zawstydzi i naprawi szkodę?
Pani Kasiu z pani wpisu można wywnioskować że właściciel ogrodzenia sam sobie zdewastował ogrodzenie i złośliwie podrzucił je na pani działkę,czym spowodował zagrożenie dla pani dzieci, sarenek i zajączków.Wstydzić to się powinien ten co mu ten płot zdewastował i ci którzy wchodzą na cudzą własność, ktoś tu już pisał że ,,komuna się dawno skończyła”niestety myślenie pozostało.Niestety do wielu to nie dociera że jezioro jak i teren okalający to własność prywatna , kilkudziesięciu właścicieli.I z czasem większość terenu zostanie ogrodzone z korzyści dla rezerwatu i spokoju właścicieli.
Drogi XYZ,
widać, niejasno się wyraziłam. Nieistotne teraz, kto zdewastował. Nieistotne, na czyjej ziemi płot leży.
Istotne co innego: resztki ogrodzenia stanowią zagrożenie. Nie dla sarenek, zajączków i moich dzieci. Po co te żarty. Jest zagrożeniem dla saren, zajęcy i dzieci.
Właścicielu zguby, posprzątaj i będzie po problemie 🙂
Droga Pani Kasiu.
O tuż jest problem i nie z leżącym kawałkiem ogrodzenia.I zapewne zwraca się pani do łobuza który, zdewastował płot aby tego nie robił w przyszłości.Ponieważ stwarza zagrożenie dla zwierząt.
Co do dzieci, to poco Pani je tam posyła.Jeśli nie jest to pani własność.
Rezerwat nie jest własnością Miasta i Gminy Łomianki, nie należy też do Skarbu Państwa, nie jest własnością Dyrekcji Ochrony Środowiska, która go utworzyła na terenie prywatnym.Należy do kilkudziesięciu właścicieli, woda, opaska 50m oraz kilkaset metrów w około lustra wody, najlepiej było by zapoznać się z mapami geodezyjnymi, lub z mapą rezerwatu, dyrekcji ochrony środowiska. Tak że nasuwa się pytanie, co pani robi i pani podobni na terenie prywatnym wraz z dziećmi i często z psami.Taki stan będzie do czasu ewentualnego wykupu, przez któryś z wymiennych podmiotów lub jakiegoś sponsora i wtedy może zostanie to udostępnione ogółowi. Jest jeszcze jedna możliwość że właściciele dobrowolnie zgodzą się aby niszczyć ich własność. Ale jak widać po płocie takiej zgody niema.
ps.nie jestem właścicielem płotu i nie znam tej osoby, ale popieram jego działanie, bez zgody nie waście na czyjś teren.
Drogi XYZ,
nie oceniam, czy właściciel słusznie, czy nie poprowadził płot do linii brzegowej. Nie chwalę też kogokolwiek za wandalizm (niszczenie płota).
Złe jest wyrzucanie niebezpiecznych odpadów w miejscu, gdzie mogą zrobić komuś/czemuś krzywdę. Złe jest też zaśmiecanie terenu Rezerwatu. To takie proste.
Poruszyłeś inny wątek, poboczny, też ciekawy. Czy w ogóle wolno na tym terenie spacerować. Zając sprawy nie przemyśli, ale my?
Tak, wolno nam spacerować po terenie prywatnym, dopóki nie zabroni nam tego jasno właściciel (stawiając płot lub powiadamiając nas wyraźnie w inny sposób o swoich oczekiwaniach).
Wypraszasz więc z cudzego – nieogrodzonego i nieoznaczonego – terenu niesłusznie. No, ale to już wątek poboczny.
Pani Kasiu.
Dla pani każdy wątek to jakiś poboczny.
Nie wchodzisz to i śmieci nie będzie, właściciel płotu nie zdemolował i nie podrzucił na inną działkiem, to chyba proste.
Płot postawiony, to i sygnał jakiego pani oczekiwała, chyba proste i zrozumiałe.
A zając jak go pani z dziećmi i psem nie wystraszy to na nic nie wpadnie.
Widać że dla niektórych,nawet płot nie przemawia i nie powoduje refleksji nad uszanowaniem cudzej własności.
ps.Nigdzie nie pisałem że nie jestem współwłaścicielem.
Potrzebna będzie mapka, drogi XYZ.
Wiadomy dom i płot stoją na mapie w punkcie A.
Płot zostaje zniszczony.
Właściciel łata prowizorycznie płot.
A gdzie są teraz uszkodzone przęsła?
W punkcie B, około 400 metrów od punktu A.
Zostały wyrzucone na terenie Rezerwatu.
Uważajcie na nie, spacerowicze.
Czy właściciel porzucony złom uprzątnie, nie wiem.
Pani Kasiu.
Zapytam Co pani bierze?
Przed chwilą wróciłem, objechałem rowerem całe jezioro, fakt płot uszkodzony, pogięty ale naprawiony i bardzo dobrze nie brakuje żadnego przęsła.Dość dawno nie byłem nad jeziorkiem, to co zastałem przeraża, bardzo niski stan wody, powalone drzewa i niemal autostrady w około do tego spacerowicze z pieskami, puszczone luzem.Samochody stojące 10-15m od jeziora.Dwa skulone łabędzie, miało być siedem.Widok przerażający.Znam to miejsce od kilkudziesięciu lat i to co się stało w przeciągu ostatnich 2-3 lat przeraża.Postępująca urbanizacja ,,deweloperka” szeregowce, bloki i co z tym związane napływ ludności, wabieni spokojem, czystym powietrzem, rezerwatem, nie informując że to teren prywatny. Ta dewastacja nie jest udziałem właścicieli.
Tak się zastanawiam, jaki cel miał autor tego artykułu Pan Dąbrowski, tak pięknie opisując walory okolic strugi, której nie ma, jest na mapie, i rezerwatu, którego też niema, jest na papieże.
Panie Dąbrowski dlaczego pan pomija bardzo istotny fakt że rezerwat został utworzony na terenie prywatnym,i teren okalający też jest prywatny, powinno to być tłustym drukiem?
Czyżby celowe zatajenie?
Dzisiejsza wycieczka przekonała mnie że najskuteczniejszym ratunkiem dla tego miejsca jest grodzenie przez właścicieli.
No ale co na to deweloperzy?
Myślałem że to chodziło o zajączka, czy sarenkę, a zdaje się że ktoś ma całkiem inny cel.
XYZ,
rozmawiajmy kulturalnie, rozmowa to przecież także
przyjemność i ćwiczenie dla głowy. Zgoda?
Na stronie FB sympatyków Rezerwatu podałam współrzędne
geograficzne porzuconego na terenie Rezerwatu złomu,
czyli uszkodzonych przęseł płota. Z GPS-em w telefonie
znajdziesz ten dziki śmietnik bez trudu.
Obok leżą też stare materace, łatwo je zauważyć.
Podczas ubiegłorocznej akcji usuwania śmieci z
Rezerwatu zebraliśmy butelki, szmaty, ale i większe
odpady, fotele samochodowe itp. Materace, a teraz i
porzucony płot, to nowe śmiecie na tym terenie.
Może następnym razem spotkamy się na żywo, przy okazji kolejnej akcji oczyszczania? Będę mile zaskoczona.
Pani Kasiu.
Coraz bardziej, mnie pani przekonuje że moje przypuszczenia są słuszne co do działania zorganizowanego, jedynie zastanawiam się czy robi to pani świadomie i w tym uczestniczy pod przykrywką ochrony środowiska.Właśnie strona FB, artykuł radnego Dąbrowskiego, tablice rezerwatu z ogólnymi przepisami, bez sprecyzowanymi punktami dotyczącymi tego rezerwatu, pozostawione tablice (nielegalne PZW koła łomianki)na których można przeczytać że maja prawo wjazdu samochodami.Na stronie FB sformowania typu ,,Mamy to” ,,Nasz rezerwat”, czyli czyj? Ani jednego słowa ze strony prowadzących stromę, O faktycznym stanie prawnym terenu, czyli własności. Rezerwat utworzony jest pod nadzorem Dyrekcji Ochrony Środowiska na terenie prywatnym i nie zmienił właściciela.Prawda bardzo niekorzystna dla deweloperki i dla nieświadomych nabywców okolicznych szeregowców i blokowisk.Co pani przeszkadza że właściciel stawia płot grodząc swoja własność? Poco pani z dziećmi wchodzi na cudzy teren.Dlaczego pani chodzi tam sprzątać?Dlaczego pani nie usunie rzekomego złomowiska,tylko prowokuje do spacerów i widocznej nagonki na właściciela posesji.Czemu Pani osobiście nie pójdzie do inwestora , właściciela, na tablicy jest jego nazwisko i dwa imiona.A ochrona tego miejsca według prowadzącego stronę FB , to poczekajcie my po mału załatwimy tego właściciela.Sprzątanie swojej własności należy do właściciela nawet jak jest to rezerwat przyrody z nakazu dyrekcji ochrony środowiska, no ale jak by taki nakaz dostało tych ponad 100 właścicieli to reakcja była by przewidywalna.
Współczuję temu właścicielowi który zapewne chciał wybudować i zamieszkać w spokojnym miejscu,na swojej ziemi z dziada pradziada, pisałem że nie znam go osobiście ale z tablicy widzę że to znane nazwisko Łomiankowskie. Nie daj się chłopie, ale miej świadomość że zderzyłeś się z Deweloperką, Władzą i podburzanymi napływowymi mieszkańcami.
Miło Cię widzieć, XYZ.
Jestem płotka, nieważne, co myślę o sprawach,
o których piszesz.
Najkrócej: płot Państwa Rusinek mi nie przeszkadza.
Przeszkadza mi złomowisko przez nich utworzone.
Na tablicy budowlanej brak numerów, aby do nich zadzwonić.
Złomu sama nie usunę, pomożesz mi?
Smukła i wątła, nie dam rady, ale Ty go, hop!,
na rower do GPSZOK-u? Nie daj się prosić.
Zmyjesz ten wizerunek eko-szkodnika, obrońcy
okolicznych śmieciarzy.
O reszcie – czy Rezerwat grodzić, czy nie, czy
Rezerwat jest nasz, czy ich, czy radny strugę
widział, czy mu się zdawało, czy świadomie jestem
na usługach – celowo nie piszę. Bo mnie to nie zajmuje.
🙂
Witam Cię Kasiu.
A ty dalej o tym samym, czyli o tym czego niema, medycyna zna takie przypadki.
Dobrze że płoty Ci nie przeszkadzają, bo zapewne trzeba będzie się do nich przyzwyczaić.Zadziałają na receptory i nie trzeba będzie prowadzić jałowych dyskusji.Czyje i czy można.Zauważyłem że nie ogarniasz tego o czym piszę, ale to tylko tak wygląda jak bym pisał do ciebie.Widać nawet po tym że nazywasz mnie eko-szkodnikiem.
ps.jeden pozytyw to to, że jesteś smukła i wątła o ile jest to prawda.
Dzięki za spotkanie, XYZ.
Cenię to, że nie przeliczasz minut spędzonych na
rozmowie, choćby na utracone zyski. Bez żartów.
Tak, widzę, że Ciebie zaprząta co innego.
Prawa własności i jej poszanowanie.
Mnie grodzenie Rezerwatu na działki jest obojętne,
co zrobić.
🙂
By nie zabierać więcej miejsca: do zobaczenia!
Miło było porozmawiać.
Do radnego Dąbrowskiego.
Przeczytałem jeden z pańskich artykułów w którym to przedstawił pan perspektywę dla tego miejsca, mimo zakazów panujących na terenie rezerwatu.Parkingi, toalety, trasy dojazdowe, pojemniki na śmieci.Pomija pan fakt, że rezerwat znajduje się na terenie prywatnym, woda, otulina 50m i teren w okół rezerwatu Nie należy do Skarbu Państwa, nie należy do Miasta i gminy Łomianki, nie jest też własnością dyrekcji Ochrony środowiska. Jest to teren prywatny.Wejść wbrew temu co pan wypisuje może właściciel terenu, nawet pan nie ma prawa się tam plątać, z wątpliwym pozwoleniem dyrekcji ochrony środowiska.Mydlenie oczu rzekomą ochroną tego terenu, fotkami motylków i innymi rzadkimi żyjątkami,z jednoczesną sugestią urbanizacji terenów przyległych do jeziora. I niemal natychmiastowy odzew ,,przydatnych”, płot, płot, stoi nadal, jak to śmiał właściciel zagrodzić, następny ,,przydatny” sprawa w sądzie, odwoławcza, czyli była po myśli właściciela, ale piszę gdzie się da, pomału poczekajcie.
Zapewne ma pan radny świadomość stanu prawnego tego terenu i zapewne ci ,,przydatni” też, to czemu taka pogarda i brak poszanowania własności prywatnej.
Gdyby panu panie radny chodziło o ochronę tego miejsca, do może by pan wystąpił o dofinansowanie kilku płotów. No ale te pana wizjonerskie plany są jasne. Ta pańska wizja może się ziścić, po wykupie terenu, Puki co to i pańska osoba nie jest mile widziana na tym terenie i jak pan nadmienił w artykule niema kto was ukarać pseudo ekologów, fotografów.
do xyz dla wyjaśnienia ;
1.PAN Dariusz Dąbrowski który napisał ten artykuł i pisał o wysychającej Strudze nie jest i nie był radnym Łomianek/ ani burmistrzem-zbieżność nazwisk/.To ten pan co roku organizuje za zgodą RDOS SPRZATANIE TERENU REZERWATU BEZMYŚLNIE ZAŚMIECANEGO PRZEZ tzw miłośników przyrody wchodzących na cudze grunty-właściciele raczej nie protestują przecie temu.
2.Nie tylko teren rezerwatu ale i WODY JEZIORA KIEŁPIŃSKIEGO są WŁASNOŚCIĄ PRYWATNĄ w całości.JEZIORO POWSTAŁO PO POWODZI W 1924 r -po prostu woda zalała cudze grunty.
3.NATOMIAST wszyscy jesteśmy przerażeni co będzie jak mieszkańcy z okolicznych budowanych bloków/ca 600-1000 osób/ pójdą na spacerek do rezerwatu.Gmina powinna tam ustawić co 100 m tablice -Teren prywatny -Rezerwat wstęp wzbroniony- może to zapobiegłoby dewastacji.Bo jak nie to faktycznie wszyscy zaczną grodzić swoje grunty.Pozdrawiam.
Dobrze by było jak by tak zabrał głos Pan Dąbrowski i dopisał faktyczny stan prawny, tego rezerwatu, a pominą w swoim artykule.I niema tu pomyłki bo to co pisałem powyżej jest oparte na treści artykułu pod akcją sprzątania. A co do protestowania właścicieli na tą samowolę, to jak widać tyle dziesiątek lat komuny skutecznie zadziałało na brak poszanowania własności, ,,wszystko wspólne, niczyje”. I doprowadziło że władza może wszystko, urzędnicy też o podobnej mentalności.Właściciel, rolnik nie siedzi na polu i nie pilnuje czy mu ktoś włazi w szkodę.Dziesiątki, może i setki razy widziałem zdeptane zboża rozjechane samochodami, łąki z wygniecioną trawą.Po pewnym czasie tak ludzie wytresowali że gospodarze odsunęli się z uprawą, bo nikt im nie zapłacił za szkody, niektórzy zaniechali uprawy ziemi, teraz od strony północnej może trzy czy cztery pola obsiane.
I to co pisze BBBB te setki ludzi z tych szeregowców i bloków od szeregu lat traktuje teren prywatny, jak swoją własność, spacerniak, często z psami i to luzem, w rezerwacie przyrody.No ale w tym tkwi to ukryte dno, deweloperom i im sprzyjającym jest to na rękę, szukają pseudo ekologów najczęściej tych korzystających mieszkających w sąsiedztwie, coby ich napuścić na właścicieli.A ci wręcz zachęcają do łamania prawa, wchodzenia do rezerwatu, na teren prywatny, sugerując że nie będą ukarani. Dochodzi do tego że łamiący prawo domagają się ukarania właściciela który, zakłócił im łamanie tego prawa. I niema tu sprzeczności z tym że jest to rezerwat przyrody, stojący płot służy temu rezerwatowi i oby stanęło ich więcej, szczególnie po północnej stronie.Dodam jeszcze do tych z FB piszących głupoty lasującym ludziom mózgi,jest to rezerwat wodny, a właściciele mają prawo uprawiać swoją ziemię w około jeziora z nielicznymi miejscami gdzie rosną samosiejki, co by było jak by zaorali swoje pola w około, zgodnie z prawem im przysługującym.Też byście latali na skargę,ogarniacie się spróbujcie , dogadać się z właścicielami a nie metodami z minionej epoki, w 2018, doprowadziliście do zaostrzenia rygorów, ale wam się zdaje że te, dotyczą właścicieli a nie was.
Wszystko to bardzo prawdziwe .Tak jak prawdziwe jest to iż rezerwat powołano w 1988r a więc tuż przed upadkiem tzw komuny. Przykre jest to ,że na przestrzeni około 30 lat w tzw wolnej Polsce nie zrobiono nic aby wykupić te grunty za godziwą cenę od właścicieli ,którzy przecież nie prosili o to by im ograniczono prawo własności i tworzyli rezerwat na ich prywatnym polu. Na stan prawny gruntów i wody na których usytuowano rezerwat / tak jak setki rezerwatów na prywatnych gruntach w całej Polsce/ pan D. Dąbrowski nie ma wpływu ale usiłuje mieć wpływ na przestrzeganie przepisów o ochronie przyrody i ochronę piękna przyrody oraz edukację ekologiczną. Po roku 2004/wejście do UNII/stworzono w naszym kraju setki przepisów o ochronie przyrody ale nikt nie uregulował praw własności właścicieli w tych rezerwatach./RDOŚ od lat twierdzi ,ze na wykup nie ma pieniędzy a ministerstwo dalej tworzy przepisy ograniczające własność prywatną wbrew przepisom KONSTYTUCJI o własności prywatnej / np. zakaz grodzenia/. OBECNIE WIĘC MAMY ZŁE PRAWO ALE PRAWO i to prawo powinno być respektowane przez wszystkich obywateli a na ich straży powinna stać policja i straż miejska oraz władza lokalna jaką jest gmina .To niestety w gminie Łomianki nie ma to miejsca. Rzadko kiedy organy do tego powołane kontrolują zakaz wchodzenia do rezerwatu ,zaśmiecania .parkowania pojazdów ,grodzenia rezerwatu ,kąpieli w wodzie a na datek mamy jeszcze drogę publiczną biegnącą przez rezerwat i domy stojące w rezerwacie .Problemy, które poruszane są jak wyżej są doskonale znane w RDOŚ i w GMINIE i Ministerstwu i CO A NO NIC. Może PAN tez ich o to zapyta dlaczego tak jest.
Niema zakazu grodzenia, jeśli służy to dobru rezerwatu, a w tym przypadku tak jest. I niema zabudowań w rezerwacie, bo te obiekty są poza opaską, czyli poza rezerwatem.Nie wprowadzajcie w błąd mieszkańców.Właśnie ta zabudowa, rzekomo w rezerwacie jest wykorzystywana przeciw właścicielom, fałszywie przedstawiana.Co prawda jeden z tych obiektów jest na styku opaski, ale to też sprawa dyskusyjna.Poprzednie przepisy zezwalały połowu ryb właścicielom jeziora i było to na tablicach, które szybko zostały zniszczone i zastąpiły je te metalowe PZW Łomianki i ta samowola w dużym stopniu doprowadziła do takiej świadomości że każdy może tu wejść a PZW wiecheć samochodem.Właśnie komuna i ponoć się dawno skończyła dlatego jestem zdziwiony że nadal, myślenie i postępowanie władz jest takie same. Gdzie w tym WŁAŚCICIEL, ano olewa się go totalnie i w tym artykule i na oznakowaniu rezerwatu i nawet na FB gdzie artysta fotograf eksponuje, motylki itp. które rzekomo występują po północnej stronie i znowu urbanizacja rezerwatu.Manipulacja podjudzanie.Zero o własności i statusie prawnym, a przewija się,,Nasz Rezerwat”. Nic tam o blokowiskach szeregowcach i setkach spacerowiczów z psami.Co jest największym zagrożeniem dla rezerwatu i dla poszanowania własności prywatnej.Przecież takie postępowanie może doprowadzić do tragedii,między właścicielem a nieświadomym spacerowiczem czytającym FB.Na dzień dzisiejszy nie widzę lepszej i skutecznej ochrony jak płot, przynajmniej odcięcie północnej strony, dla dobra, rezerwatu i właścicieli.Południowa strona mogła by być wykupiona i odpowiednio zagospodarowana i udostępniona mieszkańcom.I proszę nie pisać nieprawdy że te budynki stoją na terenie rezerwatu, druga prośba, wiesz że to teren rezerwatu na dodatek własność prywatna nie wchodź , wtedy płot nie będzie potrzebny i sprzątanie śmieci.
Też dziwi mnie ta niemoc egzekwowania nakazów, co do wchodzących na teren rezerwatu, z psami, samochody, rowery.Jak by parę osób zostało ukarane surowym mandatem to i płot by był zbędny.No ale widać że ci obrońcy rezerwatu to wielka ściema.
Coś na wzór reklamy deweloperki.
Proszę nie wprowadzać w błąd-grodzenie rezerwatu na swojej ziemi póki co nie jest legalne .Nie wiadomo czy jak Pan pisze służy to dla dobra rezerwatu-/brak możliwości przejścia przez drobne zwierzęta z uwagi na podmurówkę i siatkę do ziemi -możliwość betonowania trawy , parkowania ,zmiany szaty roślinnej itp. na wygrodzonym terenie rezerwatu bez poszanowania przepisów o ochronie przyrody / To przecież za ogrodzeniem wg Pana logiki jest teren prywatny a więc wtedy już wszystko można . Proszę dobrze czytać mapy i przepisy i nie interpretować ich po swojemu .Co dla Pana jest dobre ,to dla przyrody która należy przecie do wszystkich, może takie nie być. Poniżej aktualny plan ochrony rezerwatu i dokładna mapa jego zasięgu.
http://bip.warszawa.rdos.gov.pl/zarzadzenie-nr-zarzadzenie-nr-24-regionalnego-dyrektora-ochrony-srodowiska-w-warszawie-z-dnia-15-pazdziernika-2018-r
Domy jak widać są w rezerwacie na działce 49 i 102 , droga przez rezerwat jest na działce 37. Zgodnie z w/w przepisami brak jest możliwości wznoszenia urządzeń technicznych /a ogrodzenie z podmurówką to takie urządzenie/.Przy nowo wybudowanym domu postawiono ogrodzenie do samej wody co jest niezgodne z kilkoma przepisami prawa.
Ogrodzenie w prawie budowlanym może być obiektem albo urządzeniem. Mając na uwadze definicję zawartą w art. 3 pkt 9 Prawa budowlanego przyjąć należy, że ogrodzenie działki już zabudowanej jest urządzeniem technicznym, związanym z istniejącymi na działce zabudowaniami. … 51 Prawa budowlanego.
Niestety takie jest prawo i ona Panu nie pozwalało na ogrodzenie ponad 1500 m kw rezerwatu i wody jeziora pomimo iż jest jej Pan właścicielem. Więcej na ten temat nie będę z Panem dyskutował bo szkoda słów dla osoby która łamanie prawa uważa za słuszne w imię swoich własnych korzyści. Proszę raczej skupić się na pouczaniu gminy aby policja i straż miejska w końcu wykonywała swoje obowiązki i karała wszystkich za łamanie przepisów w rezerwacie a w tym także osobę ,która ogrodziła rezerwat.
BBBB
No widzisz dałeś link do mapy, niech każdy obejrzy, gdzie jest opaska i gdzie stoją zabudowania, widać wyraźnie że za opaską.
Tak że nie pisz bzdur.Po drugie teren zaznaczony białymi ukośnymi liniami to teren uprawny, użytki rolne, z ograniczeniem chemii. Tak że właściciel może zaorać i uprawiać.Po trzecie przepisy wodne mówią o wodach publicznych, a jezioro , czyli woda i teren jest prywatny, możesz to zobaczyć na tych właśnie mapach.Po czwarte rezerwat jest rezerwatem wodnym, to jak ten płot przeszkadza rybom, rakom, czy nenufarom,Przeszkadza eco szkodnikom, w deptaniu cudzej własności.Po piąte nie jestem właścicielem tych zabudowań.Ale patrzę z niepokojem na to co się dzieje.Od 2018 widać że zamiast dialogu i porozumienia i znalezienia kompromisu z właścicielami, obrano linię przemocy, w celu wyrugowania ich z ich własności.Cel zaostrzenia tych przepisów i poszczególne zapisy wykazują niebywałą perfidię. I tego nie wymyśliła Dyrekcja Ochrony Środowiska, tylko ktoś wnioskował o takie zapisy chodzi o zapis zakazujące stawiania tablic, czyli nie można postawić tablicy zakazu, ale może stanąć z kosą na sztorc. Kiedyś nie widziano większego problemu, bo teren zalewowy, ziemia rolnicza niewielkiej wartości, no ale coś się zmieniło, budowy do okoła, nowe ulice, nawet te polne za jeziorem, teraz już ul.Zielna, ceny odpowiednie. to i świadomość właścicieli zaczyna wzrastać.A wy oszukani przez deweloperów zamiast szukać porozumienia i kompromisu to piszecie gdzie się da aby dokopać duszonemu.Komunie podano dłoń, złapała rękę, a teraz wolna polska łapie właściciela za gardło, no próbuje.A jak nie będzie tego płotu, a właściciel akurat będzie na swojej działce i wejdziesz mimo to że powie żebyś nie wchodził, dobrze się zastanów nad możliwym scenariuszem.
Tak że bez nerwowych ruchów, ale rzeczowa rozmowa i szukanie kompromisu.Ta sprawa dojrzała bo poważnej dyskusji między zainteresowanymi stronami, władzami, deweloperką, mieszkańcami, szczególnie okolicy jeziora i właścicielami. Ciekawe jak deweloperzy reklamowali te szeregowce przy cmentarzu, zapewne- nie patrzcie na cmentarz macie obok jezioro, łąki, rezerwat.
Tak z marszu dałem pewna propozycję, że północną stronę to zostawcie do dyspozycji właściciela, będzie pod lepszą ochroną jak obecnie, a południowa w dużej mierze z terenem kościelnym, wydzierżawić lub wykupić i odpowiednio zagospodarować i udostępnić ogółowi. Ale trzeba dobrej woli, dialogu i kompromisu, a nie szczucia na właścicieli.
Do Pana Rusinka i zainteresowanych.
Warto pamiętać, że zgodnie z art 7 ustawy o ochronie przyrody „Utworzenie lub powiększenie (…) rezerwatu przyrody jest celem publicznym w rozumieniu ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (Dz. U. z 2015 r. poz. 782, z późn. zm.). Utworzenie lub powiększenie (…) rezerwatu przyrody obejmujące obszary, które stanowią nieruchomości niebędące własnością Skarbu Państwa, następuje za zgodą właściciela, a w razie braku jego zgody – w trybie wywłaszczenia określonym w ustawie z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami”. W przypadku gruntów niepaństwowych, zgoda właściciela gruntu będzie więc
kluczowa dla uznania rezerwatu. Nie znamy żadnego rezerwatu, który powstałby bez takiej zgody. Nawet nieliczne przypadki zastosowania procedury wywłaszczeniowej polegały na jej zastosowaniu w pełnym porozumieniu z wywłaszczanym właścicielem.
1)Czy właściciele wyrazili zgodę?
2)Czy otrzymali odszkodowanie?
3)Czy zostali wywłaszczeni?
Tu może być ta niemoc, o której piszecie, po prostu kolos na glinianych nogach.
ps.Ten budynek w obrysie powstał ze 30lat temu.
Dziennik Ustaw
Dz.U.2019.821 t.j. | Akt obowiązujący
Wersja od: 31 marca 2020 r. do: 17 kwietnia 2026 r.
Art. 157.
§ 1. Kto wbrew żądaniu osoby uprawnionej nie opuszcza lasu, pola, ogrodu, pastwiska, łąki lub grobli,
podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany.
§ 2. Ściganie następuje na żądanie pokrzywdzonego.
Dochodzi jeszcze kodeks cywilny i przepisy o ochronie środowiska, w KK też coś można znaleźć.
Tak że drapcie ten płot dalej, każdy kij ma dwa końce.
up…
Ze zdziwieniem czytam, dużo wypowiedź i zakończenia brak Kto ma rację? Zarówno właściciel broni swego jak i trudno się zgodzić z fortecą blokująca dojścia do linii brzegowej. Przypadek którego daleko szukać. Swoją drogą właściciel tzw pies ogrodnika Załuszmy,przyznajmu mu „rację” ale dla dobra społeczeństwa i własnego kilka metrów wolnego od brzegu załatwiło by temat. A tak bruby utrzymania ogrodzenia w całości konieczność wystawiania słupa z oświetleniem kamerami i monitorowaniem! Zawzięty i chytry tak należy to spłętować.
Ze zdziwieniem czytam, dużo wypowiedź i zakończenia brak Kto ma rację? Zarówno właściciel broni swego jak i trudno się zgodzić z fortecą blokująca dojścia do linii brzegowej. Przypadek którego daleko szukać. Swoją drogą właściciel tzw pies ogrodnika Załuszmy,przyznajmu mu „rację” ale dla dobra społeczeństwa i własnego kilka metrów wolnego od brzegu załatwiło by temat. A tak bruby utrzymania ogrodzenia w całości konieczność wystawiania słupa z oświetleniem kamerami i monitorowaniem! Zawzięty i chytry tak należy to spłętować.
Załużmy niech odpuści te kila metrów i nie ma tematu niech sobie buduje Ale nie to moje i po trupach a jest na razie jeden który tak zrobił. Mówienie że to nie PRL? Lubi być chyba na językach. Wsadził kij w mrowisko a mogło być tak spokojnie
Komuchy za PRL,powołując ten rezerwat, nie zakazywali łowienia ryb, pływania, kąpieli czy uprawy ziemi w opasce rezerwatu. I to nie przeszkadzało właścicielom i turystom odwiedzającym to miejsce.I nie wymagało wykupu terenów. Natomiast ta ekipa i zaplecze deweloperskie robi wszystko co może i nawet więcej, żeby przejąć całkowitą kontrolę nad cudzą własnością.Co prawda to cel i koncepcja niemal cudowna, to metoda wręcz paskudna i perfidna.
Zapewne mało kto z współwłaścicieli rezerwatu wie co się odbywa za ich plecami i tworzy się nowe rozporządzenia.
Od paru dni jest nowe rozporządzenie, w którym to legalizuje się cały koncert życzeń deweloperki.
Radzę zapoznać się z tym rozpogodzeniem,bo jest bardzo ciekawe.
Zapewne nie było by tych w większości głupich i napastliwych wpisów, na właściciel tych terenów, płot, i uprawy, jak by odpowiedzialne władze, podeszły do tematu w sposób uczciwy i ludzki, a nie w sposób,gangsterski, wręcz mafijny.
Pani Burmistrz i decydenci, KIEDY NASTĄPI WYKUP TERENU REZERWATU JAK TO JEST W CYWILIZOWANYM ŚWIECIE I ZAKOŃCZYCIE TEN CYRK KTÓRY ROBICIE. I wtedy legalnie udostępnić społeczeństwu.
Nacjonalizacja a nawet coś bardziej wyrafinowanego,może dla zobrazowania tej sytuacji taki prosty i bardziej obrazujący to co się dzieje przykład , Macie pięknego mercedesa, i przychodzi kilku ,,mocnych” i zabiera wam kluczyki i rozdaje każdemu kto chce, na dodatek nakazuje umyć, zatankować, i utrzymać go w stanie sprawności technicznej,a ty sobie patrz na zadowolonych i klaszczących. Tak to właśnie wygląda. Jak wtedy byście ocenili i nazwali tych ludzi, i tych co wyciągają ręce po te kluczyki waszego mercedesa. A widać wielki zachwyt na FB, te polubienia.
Taka moralność i zepsucie. A można jak wyżej napisano, bez krzywdzenia nikogo.
Do tego przykładu po wyżej, warto dodać że właściciel tego Mercedesa to często starszy , schorowany, styrany życiem i nie zamożny człowiek, odziedziczył go po rodzicach pracujących ciężko całe życie, a ci zabierający i wyciągający ręce po cudzą własność, w sile wieku zdrowi i zamożniejsi.
Zdrowych i Wesołych Świąt.
Czy te rozporządzenia mają moc prawną, bardzo wątpliwe, obarczone są wadą prawną, ponieważ ten nazwiemy go ,,rezerwat”został utworzony bez wymaganej zgody właścicieli jeśli tej zgody niema, to przez wywłaszczenie, o ile wiadomo, zgody nigdy nie było, wywłaszczenia też.
Z tego wynika że najpierw trzeba uporządkować stan prawny tego terenu, a później, tworzyć akty prawne. Tyle że jak życie pokazuje, często działania pozaprawne są legalizowane przez różnego rodzaju układy, tu też mamy z tym do czynienia.
Ta zgoda polega na przyjęciu proponowanej ceny, odmowa to wywłaszczenie i otrzymanie urzędowej stawki. I wtedy RDOŚ ma pełną kontrolę i decyzyjność nad terenem,w tym przypadku tak nie jest. O ile ma szerokie uprawnienia ustalania ochrony przyrody, tak w tym przypadku niema prawa udostępniać terenu społeczeństwu.
Bo nie jest jego właścicielem, na wytyczenie szlaków, wymagana jest zgoda właścicieli. Ale widząc co ta zorganizowana grupa wyczynia można się spodziewać wszystkiego.
Następna śmierdząca sprawa tej ekipy.Cała Polska walczy o zdrowie i życie naszych obywateli,walcząc z pandemią. A tu lokalna ,,Zorganizowana grupa ….” organizuje sprzątanie cudzej własności,po mimo przedłużającego się locdanu i nowych obostrzeń, Co taki pośpiech co chcecie legitymizować tworzeniem faktów dokonanych.
Czy Pani radna Gawron-Smeter i reszta, wiedzą że zezwolenie RDOŚ to nie wszystko, bo wymagana jest też zgoda właściciela, (właścicieli), pomijając fakt że, zanim się dotrze do terenu rezerwatu w okół teren prywatny żadnej drogi legalnej, nawet ta koło zajezdni. Takie to prawo-żądne towarzystwo, Choć i jakiś pozytywny element, jak śmiecicie to i sprzątajcie, tak czuję że po tych rozróbach, obudzicie się z ręką w nocniku.
Oczywiście, że zezwolenie RDOŚ to nie wszystko. Cały rezerwat Jezioro Kiełpińskie, jak również dojazd do niego od strony zajezdni, jak i od strony ulicy Armii Poznań TO TEREN PRYWATNY i nawet taka znakomitość jak Radna Miejska Gawron-Smater powinna mieć ZGODĘ właścicieli posesji na wejście w teren i na nic się to nie zda bliska znajomość z Panią Burmistrz MŻP… Jak można wejść na teren prywatny BEZ ZGODY WŁAŚCICIELI? Wszyscy powinni przestrzegać przepisów prawa, a w szczególności osoby pełniące funkcje publiczne. Natomiast często jest tak, że jak ktoś dochodzi do władzy, to mu się wydaje, że zostaje „właścicielem” folwarku i wszystko mu wolno…
Wody jeziora kiełpińskiego stanowią również prywatną własność, więc jaki to rzekomy dostęp do jeziora winien zapewnić właściciel działki i części jeziora?
Zacznijcie działać wspólnie w obronie swojej własności, bo takie pisanie spływa po nich jak po kaczce. Pani radna Gawron-Smeter pisze Na FB że płot nadal stoi bo sądy nie rychliwe, pisze że to sprawa ZARZĄDCY czy Pani radna wie kto to ZARZĄDCA a kto WŁAŚCICIEL, I co to jest REZERWAT PRYWATNY.Machina cały czas działa po mimo pandemii.
REZERWAT PRYWATNY, a na tworzyło się stowarzyszeń opieki nad prywatną własnością,tworzą różnego rodzaju publikacje,gdzie nie wspominają że to REZERWAT PRYWATNY, cel jest już widoczny gołym okiem, i niech was nie zmyli wykorzystanie RDOŚ TO JEST JEDEN Z ELEMENTÓW TEJ UKŁADANKI.Publikacje to mały problem, ale też istotny,pora się obudzić,i nie dać się kopać, zatrzymać te perfidne kłamstwa,naprowadzić to zło uczynione już do tej pory,i naprowadzić na normalne tory.
REZERWAT PRYWATNY,teren w około też,PŁOTY LEGALNE,bo każdy właściciel miał zagwarantowane w zapisach tworzenia rezerwatu pun.16 i w planach zagospodarowania przestrzennego,REZERWAT WODNY, a stworzono nowy twór, rezerwatu przyrody po mimo natury 2000,nie jest to uzasadnione merytorycznie, wprowadzono drakońskie obostrzenia dla właścicieli rezerwatu.POMIANIE FAKTU ŻE REZERWA JEST PRYWATNY. Te wszystkie kłamstwa, o nielegalności, działań i obecności właścicieli, snucie projektów i wizji dla tego miejsca, bez udziału właścicieli,po mimo przegranych procesów, dalsza eskalacja nagonki na właścicieli, posługują się kłamstwem,można by wymienić szerokie spektrum zaangażowanych w ten proceder. A przecież dla pożytku publicznego można to, a nawet nie można a powinno się robić z poszanowaniem przepisów i prawem własności, lata minionych czasów dają o sobie znać, u jednej strony poczucie bezkarności i władzy absolutnej, a u właścicieli bezsilność i zagubienie.
Niestety urzędnicy UM dalej rozgłaszaj nieprawdę, sondują jak daleko mogą się posunąć, zorganizowali spotkanie onlain, opowiadając banialuki, czekamy na spotkanie na żywo z właścicielami,w gazecie Łomiankowskiej powielono te bzdury, żyją w swoim wyimaginowanym świecie two-żąć alternatywną rzeczywistość. Jeden pozytyw że zauważyli po tylu szkodliwych działaniach że istnieją właściciele i tu bariera nie do przeskoczenia. A kłamstwa są przemyślane i mają posłużyć do osiągnięcia perfidnych założeń, ale o tym na spotkaniu na żywo.