Powiedzenie „kultura łagodzi obyczaje” jest niewątpliwie prawdziwe. Niestety, nie zawsze ma to miejsce w mediach. Z ekranu telewizyjnego przemawiają do nas często ludzie, którzy emanują nienawiścią, sypią złośliwościami jak z rękawa. Najgorsze jednak jest to, że usiłują nam wmówić, iż prawda jest po ich stronie. Przepraszam bardzo, wydaje mi się, że każdy z nas widzi te manipulacje i nie da się nabrać na ich bełkot. Zapominają, że kamera „widzi wszystko” i obnaża ich niekompetencję i kłamstwa. Ale dość już o polityce. Ja osobiście jestem nią już zmęczona.

Wróćmy do spraw kultury. Chciałabym podzielić się z państwem moimi spostrzeżeniami na temat programów telewizyjnych. Zacznę od tych, delikatnie mówiąc, kontrowersyjnych. Zastanawiam się, czemu one służą? Czego uczą naszą młodzież, dla której telewizja jest wyrocznią, a przedstawiane programy często narzucają sposób bycia.

Na początek „Show Kuby Wojewódzkiego” w TVN. Przykro, ale ten pan sięgnął dna! Któregoś dnia natrafiłam na powtórkę programu sylwestrowego. Dobrze, że nie oglądałam tego potworka artystycznego w Sylwestra, bo pewnie straciłabym humor na cały Nowy Rok. Gośćmi pana Kuby byli: Kazimiera Szczuka i artysta z kabaretu „Ani mrumru”.

Zaczęło się od polityki, mówiono o paru osobach z rządu. Potem było o sporcie. Najbardziej zdziwiła mnie pierwsza feministka Rzeczypospolitej pani Kazimiera. Jakaż pewność siebie! Sama jest osobą mającą okropną dykcję i to ona wyśmiewa się ze sposobu mówienia jednego z polityków.

Najbardziej jednak zadziwiło mnie porównanie meczu piłkarskiego do narządów kobiecych. Piłkarze to według niej plemniki, które strzelają do bramki, a bramka to macica. Groza! Poziom show sięgnął dna! Pomyślałam sobie, że lepiej niech pani Szczuka dyskutuje o książkach i nie usiłuje prześcigać się w wulgarnych dowcipach „poniżej pasa” Kuby Wojewódzkiego. Dziwię się, że w stacji, która produkuje dobre programy, jest miejsce na taką potworną szmirę. Chroń nas Boże od takich feministek! Brak kultury i dobrego smaku przeszedł wszelkie moje oczekiwania.

Ale na tym nie koniec. Ostatnio obejrzałam kolejny program pana Kuby. Powiedziałabym, że nie był gorszy od sylwestrowego. Pan Wojewódzki robi postępy! Wierci się, wypina pupę, siedzi rozkraczony, zadaje kłopotliwe pytania gościom. Tym razem był nim redaktor naczelny Playboya pan Meller. Nie dał się sprowokować. Jest inteligentnym, kulturalnym mężczyzną z dużym wdziękiem. Gospodarz zaproponował, aby pan Meller się rozebrał. Ten się zawahał, wyszedł i po chwili wrócił, oczywiście ubrany. W tym momencie Kuba Wojewódzki nie wytrzymał, wybiegł i po chwili wszedł rozebrany do rosołu, robiąc przy tym nieprzyzwoite gesty. Jeśli o mnie chodzi, to nie było na co patrzeć … „Pora umierać”, jak powiedział nasz wielki aktor Jerzy Leszczyński.

Czy w Polsce popularność osiąga się za wszelką cenę? Czy wszystkie chwyty są dozwolone? Z takim pytaniem zostawiam państwa do następnego spotkania, w którym omówię następne programy „rozrywkowe”. Odniosę się też do smutnej sprawy naszego kolegi Macieja Damięckiego.

Elżbieta Zawistowska
Nasze Łomianki – nr. 4(68)2007

„