www.LOMIANKI.INFO – LOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-KULTURALNY

www.LOMIANKI.INFO
ŁOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-BIZNESOWY

Prawo, podroże, pasje…

Najciekawszych ludzi poznajemy przypadkiem. Do Lemon Tree wybrałam się na opowieść i pokaz zdjęć z Kolumbii, zaintrygowana historiami o kartelach, nielegalnych interesach, Medellín, no i rzecz jasna – o kawie. A tymczasem, usłyszałam historie o kraju pełnym kontrastów, kolorów i ciekawych ludzi. A przede wszystkim zobaczyłam podróżnika zanurzonego w swojej pasji, który mówi o sobie, że jest „wciąż głodny świata”. Czy to jeszcze pasja czy już uzależnienie? Poznajcie Tomasza Michalskiego – mieszkańca Łomianek, podróżnika.

Sylwia Maksim-Wójcicka: Kim jesteś, kiedy nie podróżujesz?

Tomasz Michalski: Radcą prawnym, który właśnie zrezygnował z zawodu.

SMW: Jak to zrezygnował?

TM: Złożyłem wniosek o wykreślenie z ewidencji radców prawnych. 10 lat pracowałem jako prawnik, 4 jako radca prawny. Nadal jestem prawnikiem, mogę robić sto różnych rzeczy związanych z prawem, ale nie mogę na przykład nikogo reprezentować przed sądem. Będąc większą część roku w podróży nie mogłem w pełni poświęcić się pracy zawodowej. Dokonałem życiowych wyborów i zobaczymy co przyniesie los.

SMW: Kapuściński w „Podróżach z Herodotem” napisał, że „istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej” .Dopadła i ciebie ta choroba?

TM: Najprawdopodobniej tak, chociaż zaczęło się niewinnie. Kolega zaproponował mi wyjazd do Zakopanego. „Chodź, pojedziemy w góry” powiedział. No i zobaczyłem Tatry, zacząłem chodzić coraz dalej, wybierać trudniejsze trasy. Wracając z jednego wyjazdu już planowałem następny. Jak to inaczej nazwać? Ludzie mają różne uzależnienia, od zakupów, alkoholu, nikotyny, o innych nie wspomnę. Podobnie bywa z podróżowaniem. Wpadasz w to po uszy razem z pozytywami i negatywami, praca przestaje być najważniejsza, jest narzędziem do zdobycia środków na kolejny wyjazd.

SMW: Dlaczego to robisz?

TM: Bo mam mentalność sportowca. Do życia potrzebuję adrenaliny. Całą młodość grałem w piłkę nożną. Trzy tygodnie przed egzaminami na AWF złapałem kontuzję i wszystko się skończyło .Potem był tenis, wspinaczka. Zrobiłem kursy instruktorskie. A teraz jeżdżę poświecie. W ciągu ostatnich 12 miesięcy byłem w Hiszpanii, Portugalii, na Węgrzech, w Rumunii, Panamie, Francji, Kolumbii, Maroko i Grecji. I spłukałem się kompletnie. Dlatego mówię, że to jest uzależnienie.

SMW: Porozmawiajmy o pozytywach i negatywach.

TM: Podróżowanie uczy prawdziwego życia. Jeśli pojedziesz do obcego kraju bez przewodnika, często bez znajomości języka i sprawdzisz się, pomyślisz sobie:„ Kurcze, dałem radę tu, dałem radę tam,w Kolumbii, Kosowie, Iranie, to tutaj, Polsce, nic mnie nie dotknie, żaden problem życiowy, bo ja już swoje przeżyłem”. Gdzieś w środku wzmocniłem się i jeśli zdarzy się problem to też dam radę, bo świadomość pamięta, że poradziłem sobie w gorszych sytuacjach. Poza tym nabrałem dystansu do tego co widzę, np. do polityki. Widzę jak różny jest świat, problemy tutejsze wydają się mniej istotne, bo wiem, że gdzieś tam miliony ludzi pracują za dolara, nie mają czystej wody do picia i w zasadzie żadnych perspektyw. To czym mam się przejmować?

SMW: Czy masz szczęście?

TM: Myślę, że to jest najważniejsze w tak zwanym podróżowaniu. Nie miałem nigdy poważniejszych problemów. Nie rozchorowałem się, nikt mnie nie okradł. Często przemieszczając się pojawia się nagle samochód i podwozi nas do celu podróży. Szczęście to podstawa. Ale jak człowiek ma za wiele szczęścia, to czasem zapomina o rozsądku i np. wynajmuje pokój w hotelu w najniebezpieczniejszej dzielnicy miasta, jak zdarzyło nam się w kolumbijskiej Bogocie.

SMW: Gdzie byłeś do tej pory?

TM: Różne miejsca, np. Albania, Serbia, Bośnia, Macedonia, Słowenia, Chorwacja, Grecja, Portugalia, Hiszpania, Włochy, Kreta, Sardynia, Norwegia, Iran, Gruzja, Armenia, Panama. Aha, jeszcze z namiotem za kołem podbiegunowym.

SMW: Iran to spora dawka adrenaliny…

TM: Jest niesamowity. Kiedy planowaliśmy ten wyjazd, trudno było znaleźć jakiekolwiek relacje innych podróżników, a dziś to modny kierunek wypraw. Nawet turystyczne biura podróży organizują tam wycieczki. Pomimo stereotypowych opinii, to jeden z bezpieczniejszych kierunków, oczywiście przy odpowiednim zachowaniu i poszanowaniu tamtejszych zwyczajów, choć bardzo męczący. Kiedy tam wyjeżdżałem MSZ ostrzegał oficjalnie, żeby nie planować wyjazdów do Iranu i Maroka. Oczywiście nie zrezygnowałem.

SMW: A Maroko?

TM: Do Maroka pojechałem żeby pochodzić po górach. Przeżyłem tam koszmarne załamanie pogody, ciężkie 3 dni w śniegu i deszczu. Wiedziałem, że trzeba się natychmiast wydostać, co nie było łatwe, bo śnieg topniał, podnosił się poziom rzek, trzeba było skakać po kamieniach. Zdarzyło się, że nie doskoczyłem i prze z kilka godzin szedłem cały mokry. Potem zmiana pogody, słońce niemiłosierne. Poparzyło mnie, skóra schodziła płatami. Były momenty gdy chciałem po prostu wrócić do domu, myślałem „dość, kupuję bilet i wracam”, ale potem zamawiałem coś do jedzenia i jakoś kryzys mijał. Dałem radę i jechałem jeszcze dalej. Tak jak Jacek Pałkiewicz, który postanowił przepłynąć ocean w szalupie ratunkowej, mając ze sobą jedynie kompas. Zmagania z żywiołem całkowicie go wyczerpały ,doskwierała samotność, wyczerpanie, orki. Kiedy po kilkudniowym sztormiejuż prawie umierał, spotkał statek, który chciał go zabrać. Wahał się, ale ostatecznie pozostał w szalupie, nie poddał się, wytrwał w swoim postanowieniu osiągnięcia celu.

SMW: A co jest twoim celem? Z czym chciałbyś wracać z każdej podróży?

TM: Do tej pory jeździłem głównie dla siebie, żeby oglądać, poznawać, poczuć. Ale kiedy człowiek wiele już widział, to przestaje się zachwycać każdą górą czy wodospadem. Ciekawe stają się historie zwykłych ludzi. I to chciałbym przywozić. Chciałbym pojechać do Kosowa, Afganistanu czy Kurdystanu i zrobić z tego reportaż.

SMW: Czyli reporterka wojenna?

TM: Raczej powojenna. Ludzie zasługują na prawdę, i na to, żeby usłyszeć ją w sposób przystępny. Taki np. Iran, „imperium zła”, ale kto zna genezę tej opinii, historię Iranu?

SMW: Kapuściński w „Szachinszach” dobrze to opisał.

TM: A Bałkany? Mam o tamtej wojnie zdanie odmienne od tego, co się w gazetach pisało. Znany jest tylko czarno-biały przekaz jednej strony. A ja chciałbym pokazać drugą stronę tych zdarzeń, opisać „drugie dno”. To trudne, bo grozi oskarżeniem o oszołomstwo.

SMW: Jak w teoriach spiskowych.

TM: Człowiek słyszy o tych różnych wydarzeniach, spiskach, zamachach, na przykład o Maroku, że to niebezpieczny kraj, lepiej tam nie jechać, bo ludzie agresywni. A rzeczywistość jest inna. W krajach muzułmańskich jest zupełnie inaczej niż w Europie, nie ma przemocy na ulicach. Twierdzę tak na podstawie własnych obserwacji. A tymczasem w Europie, na niektóre ulice Paryża czy Brukseli nie chciałbym sam wychodzić.

SMW: Funkcjonuje wiele stereotypów dotyczących bezpieczeństwa w państwach muzułmańskich i nie myślę tu jedynie o obszarach zajętych przez ISIS,to zupełnie inna skala problemu. Trudno jednak dziwić się ludziom, że nie chcą wyjeżdżać na wakacje do Tunezji czy Egiptu, bo relacje medialne są jednoznaczne.

TM: Odkąd powstało ISIS zamachy organizowano głównie w miejscach turystycznych po to właśnie, żeby zmniejszyć skalę turystyki. W 2010 r. Egipt miał 14,7mln turystów, a w 2013 już tylko 9,5 mln. Widać efekt prawda? Marzy mi się Jemen, ale trzeba być odpowiedzialnym, to jest po prostu niebezpieczne.

SMW: Reportaże są coraz popularniejsze, wychodzą coraz ciekawsze książki. Jest coraz więcej programów podróżniczych i filmów, ale trzeba mieć kontakty, przetarte ścieżki, żeby móc to potem wydać. Dasz radę?

TM: Na razie nie planuję nic konkretnego. Muszę zebrać materiał, a później zobaczymy. Mam dobry kontakt z ludźmi, wynikający z doświadczenia prawniczego, potrafi ę w gąszczu spraw nieistotnych w usłyszanej historii odnaleźć konkret.

SMW: No i znasz języki, co jest bardzo ważne. Świetnie mówisz po hiszpańsku i angielsku.

TM: Hiszpański tak, ale w Ameryce. Na Bałkanach trzeba znać serbski, żeby rozmawiać z mieszkańcami, usłyszeć ciekawe historie. Staram się poznać, przynajmniej częściowo, język odwiedzanego kraju. Gdy na pytanie „kiedy wyjeżdżasz?” odpowiadasz „jutro”, bo wiesz jak powiedzieć „jutro” w tym języku, to o wiele przyjemniej spędzisz czas. Nie zawsze jest to łatwe, np. przy naucearabskiego.

SMW: Jak widać trzeba uczyć się języków. Wracając do podróży, planujesz dokładnie każdy dzień?

TM: Ważna jest wiedza, co jest istotne i co warto zobaczyć. Nie planuję każdego dnia, biorę co przyniesie los, dzień, w zależności od pogody i sytuacji. Często dzieje się tak, że wybierasz się na południe, a ostatecznie lądujesz na północy. To jest właśnie najpiękniejsze, tanie przewidywalność.

SMW: Najbliższe kierunki albo największe marzenia?

TM: Jemen. Jest tam kilka najstarszych miast. Jeszcze Wenezuela, która jest podobno najpiękniejszym krajem świata. No i Pakistan, chociaż na razie chyba nie odważyłbym się tam pojechać ze względu na talibów. Najbliższe plany to Serbia, Kosowo i Kurdystan.

SMW: Dziękuję za rozmowę, czekam na Twoje relacje, najlepiej w postaci reportażu albo książki.

TM: Ja również dziękuję.

 

Prawo, podroże, pasje...

KOMENTARZE UŻYTKOWNIKÓW LOMIANKI.INFO

Komentarze zamieszczane na portalu są opinią użytkowników.

1 komentarz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *