www.LOMIANKI.INFO – LOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-KULTURALNY

www.LOMIANKI.INFO
ŁOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-BIZNESOWY

Wywiad z Felicją Hoffman

W jaki sposób trafiłaś do Mongolii? I dlaczego właśnie tam?
Jestem na trzecim roku mongolistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Każdy student ma możliwość wyjazdu na stypendium do Mongolii. Chciałam tę szansę wykorzystać. Na drugim roku studiów złożyłam podanie i przydzielono mi stypendium. Mama powiedziała, że koniecznie muszę pojechać…. więc pojechałam! A Mongolia dlatego, że zawsze chciałam poznać ten egzotyczny kraj, a jego kultura, język i historia bardzo mnie fascynują.

Jak wyglądała Twoja Podróż?
Jako środek transportu wybrałam pociąg. Sama podróż koleją transsyberyjską już była niesamowitą przygodą. Po raz pierwszy jechałam tak daleko od domu i rodziny i bardzo to przeżywałam. Na szczęście nie byłam sama, jechałam z koleżanką Agnieszką i czułam się raźniej. W drodze pomagałyśmy sobie wzajemnie, szczególnie w Moskwie podczas zmiany dworców i jazdy metrem. Poznałam w jaki sposób podróżują do Europy Mongołowie. Większość Mongołów podróżujących koleją transsyberyjską to handlarze i szczerze przyznam, że jeszcze nigdy nie widziałam aby można było mieć ze sobą w podróży tyle bagaży i jeszcze je tak umiejętnie pochować, by było miejsce do siedzenia i spania. Teraz już wiem, że po Mongołach można się spodziewać wszystkiego…

Ile czasu zajęło Ci dotarcie do Ułan Bator?
Jeśli liczyć cała drogę z Warszawy, zajęło mi to 7 dni. Około doby jedzie się z Warszawy do Moskwy, a stamtąd do Ułan Bator około 5 dni – wyjeżdżając we środę wieczorem z Moskwy dojeżdża się wcześnie rano w poniedziałek.

Czy przydarzyło Ci się coś ciekawego po drodze? Co to było?
Och tak! I tak naprawdę, to nie jedno. Pierwszą rzeczą było przemieszczenie się z jednego dworca w Moskwie na drugi. Gdyby nie sympatyczna, młoda Rosjanka, którą poznałyśmy w drodze z Warszawy, pewnie miałybyśmy duże problemy. Owa Rosjanka i jej partner pomogli nam dotrzeć z ciężkimi bagażami do metra, kupili za nas bilety i powiedzieli, na której stacji mamy wysiąść, a następnie, w którą stronę się kierować. Moja koleżanka praktycznie nie znała rosyjskiego, a moja znajomość tego języka była również znikoma. Muszę przyznać, że miałyśmy trochę szczęścia.
Drugą ciekawą historią było to, że kiedy już udało nam się wsiąść do pociągu (co również odbyło się z pewnymi przeciwnościami), okazało się, że nie mam biletu! „Prowadnica” (konduktorka) wzięła ode mnie bilet i nie oddała. Co najgorsze, to była stuprocentowo pewna, że u niej mojego biletu nie ma! Moim, jeszcze kulawym mongolskim przypomniałam jej całą sytuację, przekonałam ją …i znalazła go w kieszeni swojego munduru.
Razem z koleżanką miałyśmy dzielić przedział z mongolską rodziną, ale oni mieli tyle bagaży i towaru, że myślałyśmy, że w żaden sposób się nie pomieścimy. Na szczęście dosyć szybko udało się większość bagaży pochować i mogłyśmy bez dalszych większych problemów odetchnąć przed czekającą nas pięciodniową podróżą.

Jakie były Twoje pierwsze wrażenia ze stolicy Mongolii?
Jak to już ze mną zwykle bywa i tutaj nie obyło się bez przygód. Zaczęło się od tego, że nikt na dworzec po nas nie wyszedł, mimo iż informowałyśmy kiedy powinnyśmy dojechać. Było to dziwne, gdyż w Ułan Bator byli już nasza inna koleżanka i kolega z Polski. Nikt nie czekał, więc musiałyśmy radzić sobie same. Dziś nie żałuję, że tak się stało, gdyż dzięki temu poznałam jacy Mongołowie potrafią być naprawdę. Nie znałyśmy Ułan Bator i nie wiedziałyśmy gdzie jest nasz akademik. Po wyjściu z dworca dopadło nas kilku taksówkarzy oferujących swoje usługi, ale nie miałyśmy mongolskich pieniędzy. Jeden z taksówkarzy wiedział gdzie jest nasz akademik i do tego jeszcze obiecał zawieźć nas do najbliższego kantoru. Trochę nieufnie, z ociąganiem wsiadłyśmy do samochodu …i oczywiście szczęśliwie dojechałyśmy do akademika. Kierowca, jak się później dowiedziałam, wziął od nas za ten kurs za dużo pieniędzy…

W akademiku już się nami wszyscy zaopiekowali, między innymi Ela, z którą miałyśmy później mieszkać razem w pokoju, i z którą się później bardzo zaprzyjaźniłam. Dzięki Eli i Maćkowi już pierwszego dnia zobaczyłyśmy większą część stolicy, a na pewno wszystkie najważniejsze miejsca. Pamiętam, że pomimo ogromnego zmęczenia byłam bardzo podekscytowana.

Wspomniałaś o akademiku, w którym mieszkałaś – jak to wyglądało?
Mieszkałam w akademiku dla zagranicznych studentów. Warunki nie były najgorsze, ale też nie luksusowe. Na samym początku mieszkałyśmy we cztery – ja, Agnieszka, Ela i Aselya z Kazachstanu – w dwuosobowym pokoju. Dla nas trzech Polek pokoju nie było. Dzieliłam łóżko z Elą, a Aselya spała w pokoju pani menadżer. W takich warunkach mieszkałyśmy przez tydzień. Na szczęście Ela, świetnie mówiąca po mongolsku i rosyjsku wykłóciła się z panią menadżer o pokój dla nas… bez dawania łapówki!

Chodziłaś na zajęcia? Jakie i gdzie?
Chodziłam na kurs języka mongolskiego dla obcokrajowców na Uniwersytecie Mongolskim. Byłam w grupie średnio zaawansowanej razem z Elą i Agnieszką. Zajęcia były prowadzone tylko w języku mongolskim. Głównie były to zajęcia z języka: miałyśmy zajęcia z gramatyki, mówienia i czytania, a także z wiedzy o Mongolii. Wykłady z wiedzy o Mongolii miały bardzo szeroki zakres tematyczny: geografia, historia, zwyczaje, kultura a także bardzo ważne dla Mongołów specyficzne słownictwo.

Powiedz mi ilu studentów z Polski trafia co roku do Ułan Bator?
To bywa różnie. Nas było pięcioro – trzy dziewczyny i dwóch chłopców. Jest to zależne od liczby chętnych i od liczby przyznanych stypendiów. W tym roku, z tego co wiem, zostało przyznanych 10 stypendiów, niektóre na 8 miesięcy, inne na 6 lub mniej. W przyszłym roku będą tylko dwie osoby, a za dwa lata? Możliwe, że znowu 10…

Z tego co wiem, to podróżowałaś trochę. Jak wyglądały Twoje podróże po kraju?
Ach tak! Muszę przyznać, że miałam z tym ogromne szczęście! Jeden z kolegów, Maciek ma niezwykłe zdolności organizatorskie i to on był głównym motorem tych podróży. Większość naszych wypraw on organizował i były one świetne! Tak naprawdę, gdyby nie Maciek, to nie widziałabym połowy tego, gdzie udało mi się dotrzeć!

Jakie więc najważniejsze miejsca udało Ci się odwiedzić?
Sądzę, że jeśli chodzi o miejsca najważniejsze, to byłam prawie wszędzie. Widziałam dawną stolicę Mongolii Karakorum, a raczej kamiennego żółwia, które po niej pozostał i klasztor wybudowany na tym miejscu. Widziałam ruiny dawnej stolicy ujgurskiej Char Balgaz. Byłam w miejscowości, gdzie urodził się Czyngis Chan, większe i mniejsze klasztory, wiele innych miejsc i wspaniałą, surową przyrodę…

Jak wygląda życie codzienne w Mongolii? Czy wiesz jaki jest standard życia przeciętnej rodziny w Ułan Bator?
Mongolia jest wciąż krajem koczowników, chociaż obecnie następuje masowe osiedlanie się w większych miastach, a szczególnie w stolicy. Poza dużymi ośrodkami dominuje raczej biedne, proste życie z tym, że i tam bywają kontrasty – można zobaczyć jurty, a obok nich drewniane chatynki i zaraz blisko baterie słoneczne i antenę satelitarną. W stolicy zauważa się duże kontrasty i rozwarstwienie społeczne – straszna bieda, a obok bogactwo. Wokół centralnej części miasta są bardzo biedne dzielnice. Często widuje się Mongołów stołujących się w małych barach „Guandz”, ale w wielkich i drogich restauracjach widuje się ich bardzo rzadko…

Jacy są Mongołowie? Jak odnoszą się do Europejczyków?
Są raczej przyjaźni. Szczególnie wobec Polaków, gdyż wielu Mongołów przebywało kiedyś w Polsce i miło nasz kraj wspomina. Jednakże zdarzały się przypadki, że spotykaliśmy się z niechęcią, chciwością lub próbą oszukania. Wielu Mongołów widząc białego człowieka, uważa iż posiada on dużą ilość pieniędzy, co często było bardzo mylnym wrażeniem. My byliśmy studentami i mieliśmy raczej ograniczone zasoby pieniężne.

Jaki jest ustrój tego kraju? Czy to jest kraj demokratyczny?
Po wielu latach ustroju komunistycznego (od 1924 roku w którym proklamowano Mongolską Republikę Ludową do roku 1989 w którym zapoczątkowano demokratyczne przemiany i roku1992, kiedy to ustanowiono nową, demokratyczną konstytucję) Mongolia jest dziś republiką parlamentarną. Prezydent pełni funkcję reprezentacyjną, a władzę ustawodawczą sprawuje Wielki Churał czyli Parlament. Władza wykonawcza jest w rękach Rządu, na którego czele stoi Premier. Standardy demokracji odbiegają nieco od tego co znamy np. w Unii Europejskiej, ale zmiany na lepsze wciąż postępują.

Czy kuchnia mongolska jest smaczna? Czy bardzo różni się od tego co Polacy jadają w barach Wietnamskich?
Kuchnia mongolska jest bardzo smaczna i ogromnie różni się od tego co możemy spotkać w barach wietnamskich w Polsce. Głównym pożywieniem jest baranina ale także konina, mięso kóz, wołowina czy nawet mięso wielbłądzie. Oczywiście kuchnia mongolska nie jest bardzo jednolita. Mongołowie są mistrzami w wyrabianiu sera z różnego rodzaju mleka i przygotowanego w odpowiedni sposób. A rodzajów tych serów jest bardzo wiele. Niektórzy mówią, że nawet więcej niż we Francji. Chociaż w Polsce jestem wegetarianką, to w Mongolii doszłam do wniosku, że to dla mnie okazja by posmakować różnych mongolskich potraw.

Zamierzasz jeszcze raz pojechać do Mongolii?
Bardzo bym chciała jeszcze raz tam pojechać. Na razie planuję to zrobić za dwa lata, będąc na piątym roku studiów, by móc uzbierać materiały do pracy magisterskiej i zobaczyć miejsca, do których jeszcze nie dotarłam.

Wywiad z Felicją Hoffman

KOMENTARZE UŻYTKOWNIKÓW LOMIANKI.INFO

Komentarze zamieszczane na portalu są opinią użytkowników.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *