www.LOMIANKI.INFO – LOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-KULTURALNY

www.LOMIANKI.INFO
ŁOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-BIZNESOWY

Pracownia Grześkiewiczów

Idąc ulicą Zachodnią łatwo można dostrzec charakterystyczny domna skarpie. Biały, wysoki z przedziwnym obrazem w technice sgraffi toprzedstawiającym kosmos, jakieś nieokreślone przestrzenie…
To domi pracownia Grześkiewiczów. Heleny, Lecha, Piotra, Doroty…
Dziśpracownię reprezentują już tylko dziadek Lech i wnuczka Dorota,ale duch pozostałych członków rodziny wzbogaca przestrzeń,w której żyją. Z Dorotą umówiłam się na rozmowę po obejrzeniu filmudokumentalnego Bohdana Kezika „Ulica Zachodnia”.

Dorota oprowadziła mnie po pracowni,pokazała rzeźby, obrazy, ceramikę. Zajrzałyśmydo piwnicy, w której odbywasię proces twórczy: do mieszalni gliny,suszarni, pieców ceramicznych.Dorota Grześkiewicz: Większość obrazóww domu to prace naszej rodziny. Sąto przede wszystkim dzieła dziadka – Lecha,między innymi obrazy ceramicznepowstałe po podróży do Japonii. Ale teżgrafi ki oraz akwarele babci Heleny orazrzeźby i obrazy taty – Piotra.

LECH I HELENA

Sylwia Maksim-Wójcicka: Jak się poznali?

Dorota Grześkiewicz: Na studiach we Włoszech. Dziadekjest z Poznania, dzieciństwo spędził w Kopenhadze.Jego ojciec miał fabrykę mebliskórzanych i kiedy z powodu represji politycznychbyło mu coraz trudniej ją prowadzić,przenieśli się do Danii. W latach20-tych wybuchł kryzys, fabryka podupadła.Wrócili do Poznania. Oprócz dziadkaartystycznie uzdolniony był jeszcze bratMiron – jeden z założycieli Stowarzyszeniaartystów ceramików Keramos i siostraMaria, która zajmowała się fotografi ą.W Poznaniu skończył tzw. PoznańskąZdobniczą czyli Państwową Szkołę SztukZdobniczych i Rzemiosła Artystycznego –późniejszą ASP oraz szkołę podchorążychw Zambrowie. Rodzinna legenda mówi,że poznańska wróżka przepowiedziałamu, że niedługo wyjedzie na studia do Paryża.Wprawdzie Paryż zamienił na Rzym,ale rzeczywiście dotarł tam w 1938 r.Poznańska Zdobnicza miała bardzo dobrąrenomę, dlatego dziadka przyjęto bezegzaminów na ASP w Rzymie. Tam poznałJózefa Gosławskiego – rzeźbiarza i medaliera,który wprowadził go w polskie kręgiartystyczne Rzymu.Babcia pochodziła z zamożnej litewskiejrodziny bojarskiej. W 2005 roku tataz dziadkiem pojechali przygotować wystawęw okolice rodzinne babci, do Możejekna granicę z Łotwą. Potem okazało się,że tamtejsze gazety napisały: „bojarowiewracają do gniazd”. Studiowała w Paryżu,a potem w Rzymie, gdzie poznała dziadka.Przed wojną jej akwarele były prezentowanew Salonie Artystów Francuskichw Paryżu, dostała też nagrodę StowarzyszeniaArtystów Francuskich. Była uznawanaza bardzo utalentowaną malarkę.

SMW: To był mezalians?

DG: W pewnym sensie tak. Rodzice babcinie pochwalali jej wyboru. Babcia byłabardzo łagodna, wyrozumiała, bardzozakochana w dziadku. Od początku wiedziała,że będą razem. Dziadek jest bardziejstanowczy, dominujący.

SMW: Czas wojny?

DG: Do Polski wrócili tuż przed jej wybuchem.Dziadek brałudział w obronietwierdzy Modlin, potemwrócił do Warszawyi mieszkał u Babciw pracowni przy Filtrowej. W czasie wojnyKościół Św. Jakuba przy Pl. Narutowiczaogłosił tajny konkurs na malarstwo ściennew prezbiterium. Konkurs wygrali, aleprac nie ukończyli ponieważ w momencieich rozpoczęcia wybuchło powstanie warszawskie.Nadal mieszkali przy Filtrowej.Któregoś dnia wywleczono mieszkańcówz ich kamienicy na ulicę i zostaliby pewnierozstrzelani przez brygady RONA gdybynie interwencja przechodzącego Niemca.Zostali więc załadowani do pociągui wywiezieni w nieznanym kierunku. Tamzdarzył się kolejny szczęśliwy traf. Pociągzatrzymał się w Pruszkowie, ktoś krzyknąłżeby wysiadać. Ofi cer niemiecki, który stałna peronie odwrócił się tyłem udając, żenie widzi wychodzących z pociągu ludzi.Tak udało im się uciec z transportu.Polichromię w Kościele Św. Jakuba skończylipo wojnie. W 1947 r. freski w prezbiterium,a w latach 80-tych freski w nawiegłównej, mozaikę Matki Bożej Częstochowskiejna frontonie kościoła. W tychpóźniejszych pracach brał udział takżemój tata.

SMW: Jak sobie radzili po wojnie?

DG: Bardzo trudno było im znaleźć pracę.Udało im się zatrudnić przy urządzaniusiedziby rządutymczasowegoprzy ul. Wileńskiej.Po wojniepotrzebowanoosób potrafi ącychwykonywaćroboty konserwatorskie,a babciamiała takieuprawnienia. Robili konserwacje w Belwederze,w pałacu w Natolinie i w PałacuMyślewickim w Łazienkach.

SMW: Jakie jeszcze projekty wyszły spodręki Heleny i Lecha?

DG: Między innymi renowacja starówkiw Lublinie, w zespole z Bohdanem Urbanowiczemdwie kamienice (nr 1 i 3) nawarszawskiej starówce (kamienica żeglarskai kamienica cyrulika). Kilka latspędzili w Fabryce Fajansu we Włocławku,gdzie najpierw uczyli się sami ceramiki,a potem uczyli pracowników jak ją tworzyći dekorować. Tam też prowadzili eksperymentyartystyczne, przygotowywali prace konkursowe, a przede wszystkimzaprojektowali i wykonywali ceramiczneżyrandole – charakterystyczny elementPałacu Kultury i Nauki. Są one równieżw Filharmonii, Teatrze Roma, były w kawiarniNowy Świat. O ich atrakcyjnościmoże świadczyć to, ze po otwarciu PKiNradzieckim projektantom tak się spodobały,że postanowili, bez zgody Dziadka,produkować je na masową skalę w ZSRR.

PIOTR

SMW: W pewnym momencie do zespołudołączył Tata, czyli Piotr.

DG: Tata urodził się w 1945 r. Studiowałarchitekturę, ale nie pracował w zawodzie.Wykorzystywał jednak swoje umiejętnoścido nietypowych rozwiązań technicznychw pracowni i do własnej twórczości.To była jego droga życiowa. Tworzyłrzeźbę, ceramikę, malował obrazy. Wziąłteż udział w konkursie na projekt Kościołapw. Św. Marka w Dąbrowie Leśnej. Niestetyjego koncepcja nie znalazła zwolennikówwśród jury. Pośmierci babci (w1977 r.) dziadekpracował z tatą.Ich wspólne dziełaznajdują się np.w Katedrze PolowejWojska Polskiego.Tworzenieceramiki monumentalnejwymagapracy zespołowejze względuna swoje rozmiaryoraz skomplikowanyproces technologiczny. Dlategozawsze pracowali w zespole, najpierwLech z Heleną, potem we trójkę, Helena,Lech i Piotr, potem Lech i Piotr. Po śmiercitaty dziadek przestał tworzyć.

SMW: Jak scharakteryzowałabyś twórczośćtych trzech osób, czy można ją jakośrozdzielić?

DG: Babci obrazy są delikatne, efemeryczne.Dziadka sztuka jest bardziejekspresyjna, z charakterem, lubił eksperymentować,szukał nowych pomysłów.Tata preferował sztukę abstrakcyjną, aleteż łagodną. Jednak zawsze stanowilizespół a prace były realizowane i podpisywanewspólnie.

ŁOMIANKI

SMW: Jak to się stało, że z centrum stolicyprzenieśli się do Łomianek?

DG: Ceramika powoli stawała się główną formąpracy i zainteresowań Lecha i Heleny.Zaczęli więc szukać miejsca na pracownię.Duże znaczenie miał dostęp do transformatora,ponieważ w ceramice ważnyjest elektryczny piec. I tak w 1964 r. trafi lido Łomianek, na skarpę przy ul. Zachodniej.Dom budowano pod nadzoremznanej architekt Barbary Brukalskiej, Tataskonstruował w domu unikalną konstrukcję– ruchomą ścianę, na której mogliw skali 1:1 projektować monumentalneprace wykonywane np. dla kościołów.Dziadek eksperymentował też ze szkłemtworząc wypukłe witraże.

DOROTA

SMW: Jaka jest twoja rola w tym zespole?

DG: Kiedy jeszcze mogłam pracowaćz tatą i dziadkiem to byłam zbyt młoda,przeżywałam okres buntu, chciałam miećbardziej konkretny zawód. Ostatecznieskończyłam Warszawską Szkołę Reklamy,ale już wtedy wiedziałam, że chcę pracowaćz tatą. Choroba taty uniemożliwiłami studia, teraz zajmuję się dziadkiem,planuję już jego przyszłoroczne setneurodziny. Uczestniczę też w zajęciach pracowniceramiki ASP, biorę udział w wystawach.Coraz bardziej mnie to pasjonuje.Staram się kontynuować twórczość taty iDziadków. Mam plan odtworzenia wyrobużyrandoli, zajęłam się obrazami ceramicznymi,zrealizowałam swoje pierwsze zamówienia.Dziadek cieszy się z tego, że chcękontynuować tradycję rodzinną, udziela mirad, opisuje swoje metody pracy.

SMW: Jesteś skarbnicą wiedzy o Grześkiewiczach.

DG: Dziadkowie i tata pracowali bardzodużo, ale nie dokumentowali swoichprac. Do mnie należy krzewienie pamięcii archiwizowanie ich twórczości.Ostatnio dużo podróżujemy z dziadkiempo miejscach, w których są praceGrześkiewiczów. Dowiedziałam się np.,że niebawem mają rozbierać basenprzy Spartańskiej i że jest tam ceramikaGrześkiewiczów, tylko nie wiadomo konkretnieczyja: czy Heleny i Lecha, czy Heleny,Lecha i Piotra, czy Lecha i Piotra?

SMW: Prowadzisz też stronę popularyzującądziałalność twojej rodziny.

DG: Staram się pokazać tam najważniejszydorobek Grześkiewiczów. Zapraszamna www.grzeskiewiczowie.art.pl.

SMW: W Twoim domu jest tak dużo pracHeleny, Lecha i Piotra, że zapełniłyby onedużą galerię. Myślałaś o tym, żeby zrobićgalerię i pokazywać dzieła Grześkiewiczów?Macie duży ogród… część rzeźbmożnaby prezentować na zewnątrz.

DG: Chciałabym kiedyś stworzyć tu galerię,ale to poważne przedsięwzięcie, wymagającewysiłku. Może kiedyś się uda.

SMW: Tego Tobie życzę. Wierzę, że naskarpie artystów uda się stworzyć galerięsztuki.
Dziękuję za rozmowę i oprowadzenie popracowni Grześkiewiczów.”

Pracownia Grześkiewiczów

Pracownia Grześkiewiczów

Pracownia Grześkiewiczów

Pracownia Grześkiewiczów

KOMENTARZE UŻYTKOWNIKÓW LOMIANKI.INFO

Komentarze zamieszczane na portalu są opinią użytkowników.

1 komentarz

  1. SMW

    Dorota i Malwina Grześkiewicz zaprezentowały swoją twórczość ceramiczną podczas dzisiejszych (21.06.) Otwartych Ogrodów w Łomiankach 🙂

    0
    0
    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *