www.LOMIANKI.INFO – LOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-KULTURALNY

www.LOMIANKI.INFO
ŁOMIANKOWSKI INFORMATOR SPOŁECZNO-BIZNESOWY

Łomiankom potrzeba zmian!

W ostatnim czasie na jednej z łomiankowskich ulic pojawił się billboard z hasłem „Łomiankom potrzeba zmian – Wiesław Pszczółkowski””. Czy to już kampania wyborcza? A może zachęta do dyskusji… Aby uzyskać odpowiedź, o rozmowę poprosiliśmy autora hasła.

Andrzej Kaliński: Łomiankowska kampania wyborcza na bilbordach… Tego jeszcze nie było!
Wiesław Pszczółkowski: Miło mi, że ktoś zauważył moje stwierdzenie, że Łomiankom potrzeba zmian, ale to nie jest kampania wyborcza. Zgodnie z prawem może się ona rozpocząć dopiero po oficjalnym podaniu terminu wyborów samorządowych.
A. K.: Tak jest jednak przez niektórych odbierane…
W. P.: Ludziom różne rzeczy się kojarzą, nie mam na to wpływu. Ja tylko jako mieszkaniec i radny Miasta i Gminy Łomianki publicznie stwierdzam, że Łomiankom potrzeba zmian.
A. K.: Brzmi to trochę patetycznie…
W. P.: Być może, ale to, czego doświadczyłem podczas mojej trzyletniej pracy w charakterze radnego nie tylko upoważnia, ale wręcz zmusza mnie do takiego stwierdzenia.
A. K.: Potrzeba zmian to stwierdzenie trochę mało precyzyjne…
W. P.: Żeby cokolwiek zmienić trzeba najpierw mieć świadomość, że zmiana jest potrzebna. Osoba czytająca moje hasło musi się do niego ustosunkować. Może wzruszyć ramionami i powiedzieć sobie w duchu: – po co zmiany, przecież wszystko idzie w dobrym kierunku. Albo potwierdzić! Tak! Facet ma rację! Łomiankom potrzeba zmian!
A. K.: Rozumiem, to logiczne, ale o jakie zmiany chodzi. Większość kojarzy to ze zmianą władz…
W. P.: To uproszczone rozumowanie. Moim zdaniem Łomiankom potrzeba zmian bardzo głębokich, szybkich i na wielu płaszczyznach, część dotyczy władzy a w zasadzie sposobu jej sprawowania a część odbioru społecznego i aktywności mieszkańców polegającej na ciągłej kontroli władzy gminnej.
A. K.: A może je pan bliżej opisać…
W. P.: Nie chciałbym, aby mi zarzucono, że prowadzę kampanię wyborczą…
A. K.: No właśnie! Po Łomiankach krążą plotki, że zamierza pan kandydować…
W. P.: To nie są plotki, to prawda. Oficjalnie oświadczam, że zamierzam ubiegać się o stanowisko burmistrza w zbliżających się wy-borach. Miałem inne plany, ale po trzech latach obserwowania łomiankowskich spraw zmieniłem zdanie i będę kandydował. Nie jest to dla mnie łatwa decyzja. Wiem, że od pewnego czasu ktoś usiłuje zbierać na mnie tzw. „”kwity””. Rozpuszczane są plotki o moich powiązaniach z poprzednim burmistrzem panem Andrzejem Belką, a ja go praktycznie nie znam. Nigdy z nim samodzielnie nie rozmawiałem, ale wiem kim był, bo przecież Łomianki to mała miejscowość. Mówi się o zatrudnieniu mojej żony w okresie bycia przeze mnie radnym, a małżonka pracuje już w urzędzie od 15 lat. W moim miejscu pracy też szuka się na mnie „”haków””. Nadzoruję wydatkowanie środków inwestycyjnych i remontowych na poziomie 27 mln zł w dzielnicy Warszawa Śródmieście. To bardzo odpowiedzialne zajęcie i ktoś, kto rozpuszcza plotki, że mam kłopoty w pracy, a dokładniej z zamówieniami publicznymi, mówi po prostu nieprawdę, bo ja z zamówieniami publicznymi nie mam nic wspólnego, realizuję tylko umowy wynegocjowane i podpisane przez zupełnie inny wydział. Obawiam się, że wraz z rozpoczęciem kampanii wyborczej ataki na mnie się nasilą… Ale trudno, z tym trzeba się zawsze liczyć pełniąc funkcje społeczne i jeśli się jest w zdecydowanej opozycji wobec rządzącego układu. A mieszkańców Łomianek proszę, aby w razie wątpliwości co do mojej osoby po prostu do mnie zadzwonili, numer telefonu jest w książce. Chętnie udzielę odpowiedzi na wszelkie pytania.
A. K.: Dobrze… A kto zapłacił za ten billboard?
W. P.: To chyba oczywiste, zapłaciłem z diety radnego. Prawo tego nie zabrania.
A. K.: Wróćmy może do poprzedniego wątku. Jakie zmiany są pana zdaniem niezbędne?
W. P.: Przede wszystkim zmienić się muszą relacje pomiędzy władzą a mieszkańcami. Narzucanie jedynie słusznych koncepcji musi zostać zastąpione szerokimi konsultacjami, w których mający inne zdanie winni być nie tylko wysłuchani, ale i uszanowani. Władza musi traktować mieszkańców podmiotowo. Może to truizm, ale przecież dla nich jest ustanowiona. Nie może być tak, że skłóca się ze sobą całe osiedla, czy grupy społeczne, a w sprawach trudnych podejmuje się decyzje bez głębokich konsultacji. Przykładem może być procedura uchwalania studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego MiG Łomianki. Przecież to dokument rzutujący na jakość naszego życia na wiele lat. Czy spytano mieszkańców, w jakim mieście chcą żyć? W zabudowie jednorodzinnej czy czterokondygnacyjnych blokach? Nie! Odrzucono większość uwag i plan stworzono według koncepcji pana burmistrza.
A. K.: Ale przecież radni i burmistrz wybrani zostali w wyborach powszechnych i mają mandat do podejmowania decyzji…
W. P.: Teoretycznie tak. Ale znów posłużę się przykładem. Czy pan Sokołowski i jego rad-ni w swych wyborczych hasłach akcentowali, że wprowadzą tak wysoką opłatę adjacencką? Chyba nie, i dlatego mieszkańcy Łomianek Starych mogli się jej wprowadzeniem czuć oszukani. Demokracja to wbrew pozorom dość skomplikowany system. To, że władzę wybraliśmy w demokratycznych wyborach nie oznacza, że może ona robić co chce, nie licząc się z nikim i z niczym!
A. K.: Czyli służyć a nie rządzić…
W. P.: To chyba hasło pana Sokołowskiego sprzed 8 lat… Ja się pod nim do końca podpisać nie mogę. Służyć oczywiście tak! Praca w samorządzie to służba dla innego człowieka. Ale dlaczego nie rządzić? Tego nie rozumiem. Dobry gospodarz musi umieć zarządzać. Zarządzanie to umiejętność bardzo ważna. Złe zarządzanie, bez względu na to czy dotyczy przedsiębiorstwa, czy samorządu zawsze źle się kończy. Doświadczamy tego w Łomiankach nader często.
Przykro o tym mówić, ale jest i druga strona medalu. Wielu mieszkańców wychodzi z założenia, że oddanie głosu w wyborach i płacenie podatków to jedyne obowiązki, jakie mają wobec naszej gminnej wspólnoty. Powszechne jest zainteresowanie decyzjami władz dopiero wtedy, gdy dotyczą nas lub najbliższego otoczenia…
A. K.: Trudno się chyba ludziom dziwić. Nie każdy ma czas i ochotę na pracę społeczną…
W. P.: Ja nie mówię o pracy społecznej, tylko o zainteresowaniu sprawami publicznymi. Od tego trzeba zacząć. Później łatwiej będzie zachęcić ludzi do, na przykład, dbania o czystość okolicy lub zapewnienia bezpieczeństwa swojego i sąsiadów.
A. K.: To chyba zadanie Policji i Straży Miejskiej…
W. P.: A co by pan zrobił, gdyby do sąsiada ktoś się włamywał? Ma pan dwie możliwości. Zareagować lub nie.
A. K.: To może być niebezpieczne…
W. P.: Telefon do Policji lub Straży Miejskiej? Chyba pan żartuje. Oczywiście także, ale proszę pamiętać, że pański sąsiad może pomyśleć podobnie jak będą włamywać się do pana…
A. K.: Wróćmy może do pańskiego przykładu z opłatą adjacencką. Przecież burmistrz pod wpływem mieszkańców wycofał się z naliczania tej opłaty.
W. P.: Nie, nie. To nie tak! Burmistrz faktycznie przestraszył się gwałtownych protestów mieszkańców, w pośpiechu zrobił szereg błędów przy wydawaniu decyzji, a potem ze względu na reakcję społeczną chyłkiem się wycofał. Niedawno na jednym z zebrań mówił, że póki on będzie, to opłaty nie będzie naliczał. Dodatkowo należy przypomnieć, że wydane decyzje i tak by były skutecznie zaskarżone, bo nie było ważnego rozporządzenia, które umożliwiałoby określenie, kiedy zachodzi możliwość przyłączenia danej nieruchomości zabudowanej do infrastruktury. Moim zdaniem nie zrezygnował jednak z pobierania opłaty adjacenckiej. Przecież od roku leży wniosek Klubu Radnych Niezależnych o stawkę zerową. Wystarczy tylko chcieć podjąć uchwałę w tej sprawie.
A. K.: Co jeszcze, pana zdaniem, należy w Łomiankach zmienić?
W. P.: Zdecydowanie zmienić się musi sposób funkcjonowania Urzędu Gminy, bo obecnie jest to niesprawny moloch marnotrawiący olbrzymie środki. Nasza gmina jest od lat w trójce najwięcej wydającej na administrację. To się musi zmienić! Zatrudnionych jest tylu urzędników, a nasze starania o środki unijne, bez których trudno o rozwój, są opłakanie nieskuteczne. Problemów jest wiele. Faktyczne zadłużenie gminy, grubo przekraczające roczny budżet, stało się barierą rozwoju. Dopiero teraz przed samymi wyborami znajdują się środki na naprawę ulic i nowe chodniki. Integracyjne Centrum Dydaktyczno-Sportowe, olbrzymi obiekt kompletnie niedostosowany do naszych potrzeb. Trzeba znaleźć taką formułę jego wykorzystania, aby korzyści naszej społeczności były adekwatne do ponoszonych przez gminę kosztów.
Zawieszona w próżni budowa wodociągów i kanalizacji. Czy wreszcie układ komunikacyjny, już obecnie niewydolny a, co będzie za kilka lat? Jedno mogę obiecać. Jeśli mieszkańcy mnie wybiorą, nie rozpocznę swojego urzędowania od lamentu, w jak złym stanie zastaję gminne sprawy i jak niewiele da się zrobić. Wiem, co i jak trzeba zmienić, aby Łomianki rozwijały się na miarę swoich naprawdę dużych możliwości.
A.K.: No i wyszła nam trochę kampania wyborcza…
W. P.: To pan prosił o rozmowę i zadawał pytania…
A.K.: Faktycznie, ale teraz mamy przynajmniej jednego oficjalnego kandydata na burmistrza. Czekamy na następnych odważnych. Dziękuję za rozmowę i… życzę powodzenia.

Łomiankom potrzeba zmian!

Łomiankom potrzeba zmian!

KOMENTARZE UŻYTKOWNIKÓW LOMIANKI.INFO

Komentarze zamieszczane na portalu są opinią użytkowników.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *